Rozmowy rozmówców projektu składały się z odcinków, pomiędzy którymi upływały miesiące.
Śledzenie członków Zespołowi Bihus.Info zajęło dużo czasu, aby zdyskredytować redaktorów.
Poinformował o tym założyciel projektu badawczego Bihus.Info Denis Bigus.
Podkreślił, że fragmenty przechwyconych rozmów publicznych zostały zmontowane z kilku odcinków, pomiędzy którymi upływają miesiące.
„A gdy nie znaleźli profesjonalnych podróbek, przerzucili się na osobiste. Dzięki temu w pokoju dziewcząt z zespołu na sylwestrowej imprezie firmowej zainstalowano kamery” – powiedział.
Subskrybuj nasze Google News
Denis Bigus podkreślił, że takie podsłuchiwanie, podobnie jak inwigilacja, stanowi rażącą ingerencję w „życie głęboko prywatne”.
Jednocześnie bohaterowie uwolnionego wideo, gdy używali nielegalnych substancji i wyrządzali sobie krzywdę. Ich działania nie stwarzały jednak zagrożenia społecznego.
Zdaniem dziennikarza inwigilacja i udostępnienie nagrania nie wyglądało na spontaniczny akt zemsty za jakiś konkretny materiał. Jest to raczej systemowe, długoterminowe śledzenie i nękanie dyskredytujące pracę zespołu.
“Nie czuję się komfortowo z tym, co zobaczyłem na nagraniu, ale naprawdę wstydzę się wykonawców tego programu. Za cenę tych wszystkich niedogodności nauczyliśmy się pewien, że służby wywiadowcze mają czas, inspirację i budżety na prowadzenie systematycznej inwigilacji życia prywatnego członków zespołu dochodzeniowego” – podsumował.
Co poprzedziło oświadczenie
- Dzisiaj, 16 stycznia, w Internecie opublikowano tajne nagrania, z których wynika, że rzekomo pracownicy Bihus.Info zażywają substancje zabronione.
- Po tym Denis Bigus powiedział, że wszyscy pracownicy zostaną poddani testom na obecność narkotyków, a w zespole nastąpią „trudne zmiany personalne”.