W zeszłym roku zespół Williamsa zdobył 17 punktów i zajął 9. miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Teraz ma dokładnie tyle samo punktów, choć za nią dopiero dwa etapy nowego sezonu, a w klasyfikacji zespołowej dzieli z Ferrari czwarte miejsce.
Szef Williams Racing, James Vowles, jest dumny z poczynionych postępów, ale podkreśla, że teraz najważniejsze jest utrzymanie tempa.
„To wspaniale, że mamy tyle samo punktów co w zeszłym roku, ale jest to też trudne uczucie, ponieważ przypomina nam, że w 2024 roku zdobyliśmy bardzo mało” – powiedział. – Ponadto świadczy to o intensywności rywalizacji w mistrzostwach, ponieważ Haas i Aston Martin mają niemal taką samą liczbę punktów.
Trzeba przyznać, że w Chinach nasz samochód był dopiero dziewiąty pod względem szybkości, wciąż mamy więc dużo pracy do wykonania, ale to istota podróży, w którą się wyruszamy.
W roku 2026 i kolejnych latach czeka nas wiele zmian, lecz na razie wyzwaniem jest dalsze wyciskanie każdej milisekundy z naszego obecnego samochodu.
Mam szczęście, że w naszym zespole mamy teraz dwóch zawodników światowej klasy. Cały świat już teraz widzi, że Alex Albon gra absolutnie znakomicie, ale już niedługo obaj będą zdobywać punkty. Chcę zaznaczyć, że Alex i Carlos Sainz mają bardzo podobne wymagania co do ustawień i wyważenia samochodu, co także pomaga im w pracy. Trzeba jednak przyznać, że wiele jego cech nie jest jeszcze na tak wysokim poziomie, do którego Carlos jest przyzwyczajony.
Ale jestem dumny z naszego zespołu, ponieważ podczas wyścigowego weekendu w Chinach zachowaliśmy się bardzo poprawnie, starając się w pełni wykorzystać potencjał FW47. Jednak w miarę postępu ważne jest nie tylko zwiększanie wydajności obecnej maszyny, ale także stawianie czoła wyzwaniom przyszłości. Znalezienie właściwej równowagi w rozdysponowaniu wysiłków może okazać się nie lada wyzwaniem.
Cieszę się, że w Chinach (po trzech dyskwalifikacjach) Carlos otworzył swoje konto punktowe, a Alex został nagrodzony za fantastyczny wyścig.
Wspólnie z całym zespołem staramy się, aby nasz samochód pewnie radził sobie nie tylko na jednym, konkretnym torze, ale potrafił efektywnie pracować na wszystkich 24 etapach kalendarza, bo tylko w ten sposób możemy awansować na wyższe pozycje w Pucharze Konstruktorów.
Aby to osiągnąć, trzeba jeszcze wiele zrobić i wprowadzić usprawnienia w wielu obszarach. Przykładowo, podczas sprintu w Szanghaju wypadliśmy gorzej od rywali pod względem degradacji opon, ale przed najważniejszym wyścigiem weekendu wprowadziliśmy sporo zmian w ustawieniach, co pozwoliło nam uzyskać znaczącą poprawę.
Generalnie rzecz biorąc, trzeba nieustannie pracować, m.in. nad tym, aby szybciej niż rywale dostosowywać się do różnego rodzaju zmian, które mogą nastąpić w trakcie wyścigu. Wygląda na to, że w Chinach odnieśliśmy sukces, co jest jednym z powodów, dla których obaj nasi kolarze znaleźli się w pierwszej dziesiątce”.
Źródło