Jednostka specjalna Policji Państwowej „Bili Yangoli” od dwóch lat pracuje w obwodzie donieckim. Zadzwonię do wielu Ukraińców. Kto się domyślił? W 2022 roku policja uchroniła ich bogatą ojczyznę przed ostrzałem. Same dzieci nazywały je „Bilim Yangols” ich wojownicy. W wigilię New Rock smród pojawił się ponownie – do przodu za dwa lata.
“Dzisiejszy winny krzywdzenia tych dzieci”
„Bili Yangoli” ewakuowała się już z obszarów cywilnych, w tym dzieci, od ponad dwóch lat. Dla bogatych smród znika jako pozostała nadzieja na porządek. W wyniku ostrzału udało się uciec prawie 10 000 mieszkańców obwodu donieckiego. Imię to pojawiło się u osób w 2022 roku, gdy w okolicach godziny ewakuacji jedna z ojczyzn migrantów wezwała w ten sposób policjantów.
„W 2022 roku nasze rodziny pojechały do naszej ojczyzny, po czym chłopcy je ewakuowali. W Maksymilianowie panował smród, a jedyną kroplą było to, że dzieci zachorowały, bo kolejne dziecko zmarło z powodu przypływu. Potem poprosili o ich zabranie, nasi chłopcy zabrali ich do Kurachowa, a następnie zorganizowali przeprowadzkę do Białego Kościoła” – powiedziała RBC-Ukraina Oleksandra Gavrilko, orędowniczka dyrektora, szefowa działu treści medialnych w dziale komunikacji MVS.
Mar'inka, jak domyślała się Oleksandra, odegrała bardzo ważną rolę w ewakuacji. Było tam mnóstwo cywilów. Tam naprawdę żartowali z ludzi pod ziemią: ludzie kręcili się po piwnicach. To było bardzo ważne, ale moim głównym zadaniem była ewakuacja wszystkich, aby wojsko mogło wymierzyć sprawiedliwość i zbrukać to miejsce.
Zdjęcie: Żołnierze MSWiA zobaczyli swoją ojczyznę, jak „Bili Yangoli” zostało zabrane ze ostrzału w 2022 roku.
W pracach ewakuacyjnych Mar'inka stała się miejscem-zjawiskiem: policją funkcjonariusze udało się wyprowadzić z tego miejsca 100% ludności cywilnej, w tym dzieci, zanim okupanci dokonali podziału tego miejsca. Szkoda, straciliśmy wtedy połączenie z ojczyzną.
„Długo zastanawialiśmy się nad tą ojczyzną, bo nazwała naszą ojczyznę „Bilimi Yangols”. Wszyscy od razu pomyśleli, że się tego domyśliliśmy. Oni tego nie zgadli. Marinsk, szukali znajomych, którzy tam zaginęli i dzisiaj zdecydowaliśmy, że teraz naszym obowiązkiem jest wychowanie tych dzieci” – mówi Oleksandra.
Przed ojczyzną, pod pseudonimem Jakusz, który obecnie mieszka w modułowej budce w pobliżu kościoła Bilyi, obsypali prezentami. Razem z „Białymi Jangołami” do dzieci przyjechali funkcjonariusze DSNS i miejscowa policja.
Ojciec dzieci, Siergiej Jakusza, domyśla się: w którym momencie którekolwiek z dzieci powiedziało: „Przyszli przed nami ” Bili Yangoli”. Z pomocą w najtrudniejszym momencie przyszli policjanci. Inne dzieci w szwedzkiej ojczyźnie przyjęły to imię i dlatego zaczęły je nazywać. To już oficjalna nazwa handlarza, którego zadaniem jest niesienie ludziom pomocy i ochrona ich życia.
„Ludzie ginęli na naszych rękach”
Wasil Pipa pracował już wielokrotnie jako wieloletni funkcjonariusz policji, a następnie jako kryminolog we wsi Kurachowo. Wojna na pełną skalę zmusiła go do zostania ratownikiem medycznym i przydzielono go do jednostki ewakuacyjnej.
Voni i jego partner oraz pracownik sanitarny Rustam do niedawna byli zaangażowani w ewakuację w dystrykcie Maryńskim – Krasnogorivka, Mar'inka, miasto Vugledar, Kurachowo i inne. Infekując wiele zaludnionych obszarów, wróg faktycznie zamienił się w ruiny.
Przestępstwo „Bili Yangoli” nie zostało od razu upublicznione: najpierw policja ewakuowała ludzi w ramach ochotnictwa: wymazywali ich pracę, a potem karcili ludzi.
Zdjęcie:T.v.o. Szef odcinka ewakuacyjnego „Bili Yangoli” Wasil Pipa
Chłopcy angażują się w dostarczanie i utrzymywanie pomocy humanitarnej, zwłaszcza tam, gdzie nie docierają już wolontariusze. Ekipy ewakuacyjne często giną pod ostrzałem. Tuż przed ewakuacją jednej ze swoich ojczyzn, starsza kobieta zapomniała w domu kija. Policjant, który znajdował się wówczas w magazynie grupy, odwrócił się za nią, a następnie dosłownie kazał przyjechać. Rany już wróciły do zdrowia, ale wszystkim udało się uciec.
Jednocześnie z ewakuacją wznowili funkcje policji tam, gdzie trwają działania bojowe lub na terenach bliskich działań bojowych terytoria.
„Marinka to granica Doniecka, jedna z ulic faktycznie wjeżdża do miasta Donieck, to ta sama granica z Donieckiem, gdzie od 2014 roku służy policja. Zdaliśmy sobie sprawę, że ludzie potrzebują naszej pomocy Okazało się, że oprócz policjantów nikt nie zginął i wszyscy byli gotowi do służby” – mówi Wasyl.
Fot.: Członek grupy ewakuacyjnej, inspektor batalionu do zadań specjalnych (strzelec) Rustam Łukomski
W 2022 r. w zespołach ewakuacyjnych uczestniczyły głównie szwedzkie pojazdy uprzywilejowane. Czyim samochodem dostarczyli pomoc humanitarną, a na bramie wywieźli ludzi.
„Nie mamy prawa odwodzić ludzi od wyjazdu do Silomii. Zawsze to powierzaliśmy, ludzie najczęściej spoglądali na Rustama, wiedzieli już, że on sam jest winny, a on go zna i wie mіstevy. Przyjechaliśmy tam spokojnie, wiedząc, że są tam dzieci, piją i udzielają pomocy. W tym czasie Chervony Khrest dostarczał mieszkańcom Marinki mleko, świeżo upieczone bułeczki i ser” – mówi kolba. wojna na pełną skalę Wasilij.
Najbardziej niesprawiedliwą rzeczą w wojnie jest to, że ten, którego szanujemy śmierć ludzi.
“Ludzie ginęli z naszych rąk. Ochotnicy ginęli z naszych rąk. Nie mamy moralnego prawa zabijać bezwartościowych ludzi, którzy idą pomagać innym. Tigran Galustyan zginął na naszych rękach (były wolontariusz z Charkowa w jego samochód wleciał wrogi dron – red.). To tragedia dla kraju, jeśli ludzie umierają, bo nie żartują, ale chcą sobie pomóc” – domyśla się.
Wasil, podobnie jak inne policyjne grupy ewakuacyjne, będzie bardzo szczęśliwy cieszyć się swoją ojczyzną. Wydaje się, że w tym celu stworzył ziarno i pracuje – aby obudzić ludzi, dać im nadzieję, a wtedy w powietrzu unosiłby się smród beznadziei. Po walce z dziećmi i ojcami chłopcy ponownie przybyli do obwodu donieckiego: na ewakuację czeka jeszcze więcej ukraińskich ojczyzn.