Pod koniec sierpnia okazało się, że Białoruś jest przenoszona do granicy ukraińskiej ze znaczną liczbą jednostek sił zbrojnych, uzasadniając takie działania ćwiczeniami wojskowymi.
11 0
< /p>
Jak podaje NBN, powołując się na opublikowaną przez Espresso opinię politologa Jewgienija Magdy, jeśli Kreml zastąpi Aleksandra Łukaszenkę nieco bardziej aktywnym prorosyjskim prezydentem, sprowokuje to Białoruś do otwartej wojny z Ukrainą.
< p> Zdaniem Magdy obecnie samozwańczy przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenka nie jest gotowy do prowadzenia wojny z Ukrainą i skupia się na wyborach prezydenckich zaplanowanych na luty 2025 roku.
Białoruskiemu dyktatorowi naprawdę potrzebna jest obecnie tolerancyjna postawa kremlowskiego tyrana Władimira Putina, aby przez pozostałe 6 miesięcy „nie było żadnych przykrych niespodzianek”, zwłaszcza potencjalnych rosyjskich prób „wystawienia własnego kandydata w wyborach”.
Również liczba wojsk białoruskich w pobliżu granic Ukrainy nie świadczy o realności zagrożenia inwazją, a „wagneryci” działają na terytorium kraju satelickiego Federacji Rosyjskiej wyłącznie w charakterze wojskowym instruktorzy.
Politolog podsumował:
Dlatego też , Łukaszenka na pewno nie wyda rozkazu inwazji. Kreml może jednak posunąć się tak daleko, że zastąpi go prezydentem bardziej lojalnym wobec Federacji Rosyjskiej, a wtedy sytuacja na granicy białorusko-ukraińskiej może się zmienić.
Wcześniej pisaliśmy o tym, że Łukaszenka oskarżył Ukrainę o wykorzystanie „polskich najemników” w operacji w obwodzie kurskim.