Zachodnie ograniczenia w użyciu rakiet dalekiego zasięgu przeciwko Rosji mogą wynikać z braku takich rakiet w krajach zachodnich . Kwestia ta budzi obawy o możliwą eskalację konfliktu.
Poinformował o tym URA-Inform, powołując się na RBC-Ukraine.
Według źródła Francja miała tylko około 600 rakiet SCALP, Wielka Brytania zamówiła 1000 rakiet Storm Shadow, z których wiele było już używanych, a Stany Zjednoczone miały na stanie około tysiąca rakiet ATACMS. Dlatego dostawy rakiet są ograniczone.
Ivan Kirichevsky z Defense Express zauważa, że ukraińska armia i jej partnerzy mogą napotkać trudności w uzyskaniu dokładnych informacji wywiadowczych na temat rosyjskich obiektów wojskowych. Na przykład nie ma stałego nadzoru nad obwodami kurskim i Biełgorodem, jak ma to miejsce na Morzu Czarnym.
Jego zdaniem zachodni partnerzy wolą używać rakiet tam, gdzie mogą zagwarantować dokładność trafienia, co w ramach obecnych warunkach jest możliwe tylko na Krymie. Dlatego zamiast przyznać się do niedoboru rakiet, kraje zachodnie podnoszą kwestię eskalacji i „czerwonych linii”.
Analitycy Defence Express zwracają również uwagę, że do trafienia w lotniska na okupowanym Krymie potrzeba mniej rakiet, ponieważ tam powierzchnia jest mniejsza. Natomiast atak na obiekt np. w Morozowsku wymagałby użycia około 50 rakiet.
Inną alternatywą mogłoby być przekazanie rakiet AGM-158-JASSM dla myśliwców F-16, które posiadają zasięg rażenia do 400 kilometrów. Jednak według informacji publicznych sojusznicy nie zgodzili się jeszcze na dostarczenie Ukrainie takiej broni.
Mówiąc o stanowisku krajów zachodnich, warto przypomnieć, że Włochy zwróciły się do Ukrainy z ważnym oświadczeniem ws. wojna.