Krewni są pod presją nawet podczas publikowania postów w sieciach społecznościowych.
Siły Zbrojne Ukrainy zdobyły Suż
Matki schwytanych rosyjskich poborowych zwróciły się do Władimira Putina z prośbą o ich wymianę. Informacje o swoich synach dowiadywali się z portali społecznościowych, a nie od dowódców. Ministerstwo Obrony Narodowej i jednostki wojskowe zignorowały ich apele – pisze rosyjskojęzyczne biuro Radia Liberty.
Apel skierowany do Putina mówi, że poborowi „znaleźli się na linii frontu, gdzie zmuszeni byli odpierać ataki Sił Zbrojnych Ukrainy, a część została schwytana”. W ciągu trzech dni pod petycją zebrano prawie 1000 podpisów.
Autorką apelu jest Evgenia Izmailova, która podczas poszukiwań syna poborowego spotkała się z około dziesięcioma matkami innych więźniów. Według niej syn Izmailowej przebywał w obwodzie kurskim i przestał się tam komunikować. Koledzy syna powiedzieli jej, że został schwytany. Jednostka wojskowa twierdziła jednak, że był „na ćwiczeniach gdzieś daleko od Kurska”.
Rodzice innego poborowego dowiedzieli się o jego schwytaniu dzięki filmowi z ukraińskiego projektu „Chcę żyć”, w którym Rosjanie mogą bezpiecznie poddać się z gwarancją ratowania życia. Na prośbę rodziny rosyjskie Ministerstwo Obrony również nic nie odpowiedziało, podobnie jak jednostka wojskowa.
Jednocześnie krewni poborowych uważają, że władze rosyjskie w dalszym ciągu przekazują ich w obwód kurski. Krewni są pod presją nawet wtedy, gdy publikują w sieciach społecznościowych informację o zniknięciu wojskowego – prokuratura powiedziała jednej z matek, że coś naruszyła. Władze rosyjskie obiecały już wcześniej, że nie będą angażować w wojnę poborowych.
- Ukraina przyjmuje jeńców w obwodzie kurskim w celu uzupełnienia funduszu wymiany, aby móc uwolnić swoich obywateli z niewoli rosyjskiej. Wielu Rosjan poddaje się dobrowolnie.