Jedną z najważniejszych zagadek współczesnej astronomii jest pytanie o obecność inteligentnych kosmitów we Wszechświecie.
O tej informacji poinformował Forbes, podaje URA-Inform.
Ostatnio badacze zaproponowali nowe podejście do tego zagadnienia. W swoim najnowszym badaniu naukowcy stwierdzili, że na planetach takich jak Ziemia życie albo zaczyna się i trwa przez długi czas, albo w ogóle się nie pojawia. Oznacza to, że albo jest bardzo mało kosmitów, albo Wszechświat jest przeludniony.
Naukowcy uważają, że w układach ekologicznych, czy to w ogrodzie warzywnym, czy w galaktyce, populacje rozwijają się od stanu początkowego (na przykład zera) do stanu stabilnego, gdy liczba urodzeń i zgonów w jednostce czasu jest zrównoważona. O tej równowadze decyduje poziom współczynnika urodzeń i zgonów, a także maksymalna pojemność samego ekosystemu.
„Korzystamy z klasycznej metody statystycznej, aby badać kwestię życia we wszechświecie” – powiedział główny autor David Kipping, dyrektor Cool Worlds Lab i profesor na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku.
Lewis zwraca uwagę, że gdyby istniały zaawansowane cywilizacje, byłyby widoczne w podczerwieni dzięki technostrukturom takim jak kule Dysona. Wyszukiwania SETI pod kątem takich technosygnatur nie przyniosły jeszcze konkretnych wyników. Mimo to badacze SETI pracują przy założeniu, że życie pozaziemskie jest rzadkie, ale nie wyjątkowo rzadkie. Lewis nazywa to problemem dostrojenia.
W obserwowalnym wszechświecie znajduje się około biliona galaktyk, co znacznie utrudnia poszukiwania SETI. Brak odkrytych wysoko rozwiniętych cywilizacji wskazuje, że są one bardzo rzadkie i położone w znacznej odległości od siebie.
„Jeśli naprawdę jesteśmy sami w galaktyce, powinno to sprawić, że jeszcze bardziej docenimy życie na Ziemi” – podkreślił Lewis.
Przypomnijmy, że oznaki życia były odkryte na Wenus: naukowcy Powiedzieli, że udało im się to znaleźć.