W sobotę 6 lipca w rejonie Mariupola-Berdiańska, w miejscu skupienia „siły roboczej” armii Putina, doszło do eksplozji, w wyniku której najeźdźcy ucierpieli straty na dużą skalę.
11 0
O miejscowościach w obwodzie donieckim i Kulikowie w Zaporożu wczoraj u podstawy rosyjskich sił okupacyjnych, które budowały swój obóz w tym rejonie, słychać było „trzaski” – pisze NBN, powołując się na informacje przekazane przez doradcę burmistrzowi Mariupola Petrowi Andryuszczenko za espresso”.
Według Andryuszczenki nie może on jednoznacznie powiedzieć o „przybyciu” obozu z Ukraińskich Sił Zbrojnych, co sprowokowało detonację, gdyż Rosjanie „mogli czasem dobrze się wysadzają.”< /p>
Jednak jedno jest pewne – w obozie wybuchł pożar na dużą skalę i odnotowano tak duże straty „dobrych Rosjan”, że dowództwo Federacji Rosyjskiej ściągnęło karetki pogotowia nie tylko z obwodu Berdiańska (obwód zaporoski), ale z obwodu manguskiego (obwód doniecki), obejmującego część obwodu mariupolskiego.
Doradca burmistrza Mariupola podkreślił, że o tym mówimy w co najmniej kilkudziesięciu ciężko rannych okupantów, którzy zostali przewiezieni do Berdiańska.
Wcześniej pisaliśmy, że w pobliżu Woroneża płoną magazyny i wybuchają ładunki wybuchowe w wyniku nocnego strajku dronów.