NATO poufnie i bez ustalonych oficjalnych oświadczeń „czerwone linie” za możliwą interwencję w wojnę na Ukrainie. Jak wynika z publikacji, zaplanowano co najmniej dwie takie linie.
Taką informację podała Repubblica, podaje URA-Inform.
Pierwszy z nich wiąże się z bezpośrednią lub pośrednią interwencją strony trzeciej w konflikt. Zachód obawia się możliwego przełomu rosyjskich sił zbrojnych na północnym zachodzie, który mógłby stworzyć korytarz między Ukrainą a Białorusią i doprowadzić do bezpośredniego zaangażowania Mińska w działania wojenne. Taki rozwój sytuacji sprawi, że białoruska armia i arsenał będą strategicznie ważne dla Moskwy, co mogłoby wzmocnić wsparcie NATO na rzecz Ukrainy.
Druga „czerwona linia”; związane z możliwą prowokacją Federacji Rosyjskiej wobec krajów bałtyckich, Polski czy atakiem na Mołdawię. Może to przejawić się nie tylko w formie inwazji, ale także w formie prowokacji militarnych mających na celu sprawdzenie reakcji Zachodu.
La Repubblica zauważa, że Zachód jest głęboko zaniepokojony sytuacją w Kijowie i na Ukrainie niekorzystne warunki wokół niego. Jednak w tej chwili NATO nie ma konkretnych planów operacyjnych dotyczących wysłania wojsk na Ukrainę, a jedynie „ocena ewentualnych planów awaryjnych”.
Przypominamy, że już wcześniej pojawiały się doniesienia, że cierpliwość Zachodu zaczyna się kończyć: co może zagrozić Ukrainie do jesieni.