19-letni czeski tenisista Jakub Menšík wzbudził największą sensację w męskim tenisie w ciągu ostatnich dwóch tygodni, pokonując Novaka Djokovica w finale Miami Masters.
Mimo młodego wieku, Menshik był już o krok od pierwszej 50-tki przed startem w Miami, a teraz stał się 24. rakietą na świecie i przyciągnął uwagę wielu fanów tenisa. Czas lepiej poznać nową, wschodzącą gwiazdę męskiego touru.
Rodzina Jakuba Mienszyka nie grała w tenisa. Ale jako dziecko, mieszkając w czeskim mieście Prościejov, sport był mu bliski. Zaledwie 100 metrów od ich domu znajdowała się szkoła z kortami tenisowymi, a 500 metrów dalej prywatne korty. Stał tam znak informujący, że szukają nowej Petry Kvitovej i Tomasa Berdycha.
„Oglądałem, jak dzieciaki z sąsiedztwa się bawiły, a także przyglądałem się małym dzieciakom. One też miały treningi, zaczynały swoje kariery tenisowe” – wspomina Jakub. – Potem po prostu podszedłem do mamy lub taty i zapytałem, czy ja też mogę zagrać. Oczywiście, że zawsze chcieli, żebym uprawiał sport. Tak właśnie zaczynałem.
Ojciec tenisisty, Michał, pracuje w branży IT i sam grał w hokeja. Mama, Jekaterina, pracuje w marketingu i PR, a ze sportu najbardziej lubi jeździć na nartach. Jak mówi Michał, zainteresowanie jego syna tenisem zaczęło przeradzać się w prawdziwą pasję dzięki wpływowi jego pierwszego trenera, Ivo Müllera.
„Był najlepszym człowiekiem, bo potrafił zaszczepić w małych dzieciach prawdziwą miłość do tenisa” – mówi Michal. „Uczył także rodziców, jak być dobrymi rodzicami, którzy lubią grać w tenisa”.
Müller zmarł w czerwcu 2013 roku po krótkiej walce z rakiem. To mocno uderzyło w całą rodzinę Menszykowów.
„Jakub był wtedy jeszcze bardzo mały. Miał 7 lat. Ale myślę, że to było jego pierwsze doświadczenie takiej sytuacji, mówi ojciec tenisisty. „Był zdenerwowany i to była pierwsza okazja, żeby porozmawiać z nim o śmierci, o takich sytuacjach. Myślę, że był zdenerwowany, ale życie toczy się dalej.
Już w wieku 12 lat nie było wątpliwości, że Jakub chce zostać profesjonalnym tenisistą. W szkole okazjonalnie uczęszczał na zajęcia lekkoatletyczne, interesował się też koszykówką („ponieważ przy moim wzroście łatwo mi było wrzucać piłkę do kosza”). Chociaż Menshik został wielkim fanem Stephena Curry'ego i Golden State Warriors, jego uwagę skupiał na tenisie.
„Zawsze chciał zostać profesjonalnym tenisistą” – mówi Michał. „Jakub chciał wygrać wszystkie turnieje Wielkiego Szlema i zostać numerem jeden na świecie”.
Rodzice wspierali ambitne cele syna i regularnie towarzyszyli mu na turniejach. Ale nie udało im się tego zrobić, kiedy chłopak miał wziąć udział w zawodach juniorów w Kazaniu w Rosji. Podróż ta stała się dla Jakuba prawdziwym koszmarem, który wspomina do dziś.
„Kiedy miałam 12 lat, wydarzyła się taka szalona historia. Mój trener i ja polecieliśmy do Moskwy. Sprawdzili nasze wizy. Mój trener i wszyscy inni przeszli. Miałam wizę, miałam wszystko, czego potrzebowałam, ale nie było mnie w systemie. I powiedzieli mi, że muszę tu sama poczekać. Było tam pięciu uzbrojonych mężczyzn i kilka innych osób z tym samym problemem co ja. Po 2-3 godzinach udało mi się zadzwonić do rodziców. To było bardzo przerażające. W końcu jakoś sobie z tym poradziliśmy. Dla mnie to też było przeżycie, bo miałam 12 lat, byłam w Rosji, było tam mnóstwo ludzi, ochroniarzy i policjantów z bronią. Czułam się, jakbym była w filmie, jakby mnie aresztowano”.
Jakub Menshik zdobędzie swoje pierwsze tytuły na poziomie juniorskim kilka lat później, w sezonie 2020, a kolejny rok zakończy jako 11. rakieta na świecie wśród juniorów. Ale jego najlepszy wynik dopiero nadejdzie, gdy w przyszłym sezonie Jakub zostanie drugim numerem w rankingu juniorów. W styczniu tamtego sezonu Menshik dotarł do finału juniorskiego Australian Open. W decydującym meczu Czech przegrał z Amerykaninem Bruno Kuzuharim w walce trwającej prawie 4 godziny. Z powodu silnych skurczów Menshik mógł opuścić kort jedynie na wózku inwalidzkim i nie wziął udziału w ceremonii wręczenia nagród.
Występ młodego tenisisty przykuł uwagę Novaka Djokovica, który w tamtym czasie szukał partnera sparingowego.
Novak wysłał mi filmik, w którym pytał, czy chciałbym przyjść i potrenować. Powiedział, że widział mój mecz, widział, co się wydarzyło i że jeśli chcę, mogę przyjechać do Belgradu na tydzień. Byłem bardzo zadowolony, że jeden z najlepszych graczy w historii mnie zaprosił i że dostałem szansę gry z nim. Poza tym jest moim największym idolem. Później pojechałem z nim na kilka dni do Czarnogóry. Po prostu go obserwowałem, próbowałem analizować jego codzienną rutynę i wszystko inne. Byłem z nim nie tylko na korcie, ale i poza nim. Rozmawialiśmy nie tylko o tenisie, ale też o wszystkim, co działo się poza kortem. To była świetna zabawa. Poza boiskiem jest najsympatyczniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Wszystkie te doświadczenia i rady na przyszłość i na moje mecze – to było wspaniałe.”
W tym samym roku Czech przeszedł na zawodowstwo i w maju 2023 r. zdobył swój pierwszy tytuł Challenger Series. Wówczas był to dopiero jego szósty występ w turnieju głównym tej kategorii zawodów. Jakub został najmłodszym czeskim mistrzem Challenger w historii w wieku zaledwie 17 lat podczas turnieju Sparta Prague Open. Można dostrzec podobieństwa do osiągnięć innego czeskiego zawodnika, byłego numer 4 na świecie Tomasa Berdycha, który również miał 17 lat, gdy zdobył dwa tytuły Challenger.
„Oglądałem występy Berdycha i Stepanka głównie w Pucharze Davisa” – mówi Menshik. – Wygrali w 2012 roku, a w kolejnym sezonie potrafili obronić tytuł. Wtedy, gdy byłem dzieckiem, wydawało się to takie niesamowite, takie cudowne. Teraz, gdy Tomas jest kapitanem drużyny w Pucharze Davisa, jest to coś wyjątkowego. Dla nas bardzo ważne jest, że możemy się od niego czegoś nauczyć.
Jakub Menshik zwrócił na siebie uwagę podczas turnieju ATP Tour w lutym 2024 r. w Dosze. Tam pokonał Andy'ego Murraya (w najdłuższym meczu w historii turnieju), Andrieja Rublowa i Gaela Monfilsa w drodze do swojego debiutanckiego finału, w którym przegrał z Karenem Chaczanowem.
Alexandra Eala: Historia absolwentki Akademii Nadala, która inspiruje Filipiny do marzeń o wielkich rzeczach
Następnie 18-letni Jakub Menshik otrzymał dziką kartę na swój pierwszy turniej ATP 250 dzięki programowi Next Gen Accelerator. Daje on taką możliwość graczom poniżej 20 roku życia, którzy również znajdują się w pierwszej 250-tce. Dlaczego Czesi wybrali właśnie ten turniej? „Bo organizatorzy mogli dać ci darmowego iPhone’a” – żartuje.
W październiku Jakub dotarł do dwóch ćwierćfinałów z rzędu: w Szanghaju, gdzie przegrał z Novakiem Djokoviciem w trzech setach, oraz w Wiedniu, gdzie uległ również Alexowi de Minaurowi w trzech setach. Menshik ukończył rok 2024 na turnieju NextGen Final Tournament, ale nie udało mu się tam odnieść ani jednego zwycięstwa.
Jednak potrafił pogodzić się z tym wynikiem i spojrzeć na sprawę szerzej. W grudniu tenisista podzielił się w mediach społecznościowych informacją o swojej wizycie w szkole JISTOTA w swoim rodzinnym mieście. Uczą się tam dzieci i młodzież ze specjalnymi potrzebami. Jednym z uczniów tej szkoły jest brat tenisisty Łukasza.
„Spełniam swoje marzenie – gram mecze tenisowe na prestiżowych turniejach, spotykam legendy, które podziwiałem jako dziecko i które nadal podziwiam, dużo podróżuję, poznaję ciekawe miejsca i kultury. Mam niesamowite szczęście, że nie tylko robię to, co kocham, ale także, co najważniejsze, jestem zdrowy” – napisał Menshik. „Wiem, że nie każdy ma tyle szczęścia, a ja codziennie o tym przypominam nie tylko dzięki mojemu niesamowitemu bratu, który ma zaburzenia ze spektrum autyzmu, ale także dzięki jego kolegom z klasy, których miałem zaszczyt odwiedzić podczas zajęć. Ci niesamowici młodzi ludzie to prawdziwi wojownicy, którzy każdego dnia pokonują wyzwania z wielkim wysiłkiem, wytrwałością i pozytywnym nastawieniem”.
Oprócz treningów poza sezonem, tenisista spędzał także czas w domu, oddając się jednemu ze swoich ulubionych hobby – grze na perkusji. Zaczął grać na tym instrumencie muzycznym w czasie pandemii.
„Nic poważnego, naprawdę. Nie miałem nauczyciela, po prostu oglądałem filmy na YouTube i grałem. Teraz mogę grać Stairway to Heaven (Led Zeppelin). Mogę grać Nothing Else Matters (Metallica). Kilka utworów AC/DC, takich jak Highway to Hell. To moje trzy główne piosenki”.
Pasja Jakuba do gry na perkusji jest dziedziczna. W młodości jego ojciec grał w jego własnym zespole – grupie szkolnych przyjaciół, z którymi grał w garażu.
Gdyby Jakub Menshik miał wymyślić pseudonim sceniczny, użyłby swojego pseudonimu – Menimal. „Kilka lat temu, gdy Stan Wawrinka był na szczycie rankingu, nosił koszulki z napisami „Stan the Man”, „Stanimal”, a ja pomyślałem: „Hej, to dobrze brzmi z moim imieniem, jak „Menimal”. I odkąd powiedziałem o tym mojemu trenerowi, nazywa mnie Menimal”.
W tym roku Yakub Menshik wyróżnił się już na początku sezonu, zdobywając tytuł ATP w grze podwójnej w Brisbane, pokonując szóstego tenisistę świata Caspera Ruuda podczas Australian Open i docierając do półfinału turnieju Challenger w Republice Dominikany.
„Jestem jeszcze bardzo młody, więc widzę, że robię coraz większe postępy i cieszę się z tego” – powiedział Menshik w wywiadzie w marcu. – Moim celem na ten sezon jest dostać się do pierwszej 30-tki, a co najważniejsze – do pierwszej 25-tki. A wygranie turnieju ATP jest moim celem na ten sezon.
Realizacja tych celów nie zajęła dużo czasu. Podczas turnieju Miami Masters 19-letni Czech pokonał trzech przeciwników z pierwszej dziesiątki w drodze po upragniony tytuł. W finale Jakub pokonał swojego idola Novaka Djokovica w dwóch tie-breakach i w zaktualizowanym rankingu ATP zajmuje 24. miejsce.
„Oczywiście, to jak dotąd moje największe zwycięstwo w karierze i jestem z niego bardzo zadowolony” – powiedział tenisista po zwycięstwie. „Ale wiem, że to nie koniec i wiem, że dla mnie to dopiero początek. Tak, mam jeszcze 19 lat, więc cała moja kariera jest przede mną. Oczywiście, to bardzo miło mieć wszystko, ale wiesz, nie chodzi tylko o jeden tytuł, jeden turniej. Chcę więcej. Oczywiście, teraz będę świętować i odpoczywać. Kiedy wrócę do domu, znowu będę pracować, będę starał się być coraz lepszy, ponieważ w mojej grze jest jeszcze wiele do poprawienia. Mój zespół i ja zrobimy wszystko, co możliwe, abym mógł podnosić te trofea tak często, jak to możliwe”.
btu.org.ua