Obrońca uważa samowolne opuszczenie oddziału za niemoralne, zauważa jednak, że należy to odróżniać od przypadków, gdy ranny żołnierz trafiał do SZCh dla ratowania zdrowia.
Rosjanie wykorzystują ten temat, bo „sami osądzają” – jego zdaniem Prawnik powiedział też, jak by zareagował, gdyby zbliżył się do niego wojskowy, który jechał do SZCh.
“Gdyby skontaktowali się ze mną chłopaki z SZCh, którzy pojechali jak Gniezdiłow (służbowy, który ogłosił publiczne SZCh – wyd. 1999). ), zdecydowanie nie zaakceptowałabym tej historii. To jest złe, delikatnie mówiąc, trochę niemoralne” – uważa. Wysłano go do VLK i na rehabilitację, ale został zmuszony do dalszej służby. Jednocześnie groziło mu ryzyko utraty nogi.
< p>“A facet decyduje się iść do SZCh, żeby rozwiązać problemy zdrowotne – przepraszam, że to mówię – ma prawo. Jak może inaczej postępować?” – pytał.
W takich przypadkach, gdy nawet ranni zmuszeni są do służby, pojawia się kolejny problem – zdaniem weterana są niedobory kadrowe w jednostkach.