Ostatnio Federacja Rosyjska oskarżyła już Siły Obronne o ostrzał terenu w rejonie Elektrowni Jądrowej Zaporoże, co doprowadziło do wyłączenia linii rezerwowej obiektu energetycznego i najwyraźniej takie „wypychanie” będzie kontynuowane.
11 0
; p>
Jak podaje NBN powołując się na Instytut Studiów Wojennych (ISW), rosyjska elita nieustannie imituje pojawienie się zagrożenia nuklearnego ze strony Ukrainy, posługując się wątpliwą retoryką.
W szczególności nie tak długo temu kraj – agresor próbował wykorzystać wizytę szefa MAEA Rafaela Grossiego w elektrowni jądrowej w Kursku, chcąc zademonstrować, że Ukraina rzekomo prowokuje katastrofę nuklearną, co miało na celu rewizję lub odmowę wsparcia dla Kijowa przez partnera stwierdza.
W rezultacie Grossi napisał, że potencjalne uderzenia w jakąkolwiek elektrownię jądrową są absolutnie niedopuszczalne, a lokalizacja obiektu nie ma większego znaczenia. Jednak elektrownia jądrowa w Kursku jest zbyt wrażliwa, ponieważ jej hala reaktora nie ma powłoki ochronnej, to znaczy niebezpieczny sprzęt znajduje się w „zwykłym budynku”: w rzeczywistości „kocioł nuklearny” może zostać zniszczony zarówno przez drony i przez ostrzał.
Ponadto rosyjskie media napisały: Grossi widział szereg dowodów działań wojennych w rejonie elektrowni jądrowej, a mianowicie szczątki zestrzelonych dronów kamikadze, i było to działania Sił Zbrojnych Ukrainy, które zagroziły stacji.
W  ;MAEA zdementowała taką dezinformację, wyjaśniając, że Kreml poinformował o odkryciu szczątków dronów w elektrowni jądrowej w Kursku, ale nie zapewniono międzynarodowych inspektorów nie posiada żadnych dowodów potwierdzających udział armii ukraińskiej.
Pisaliśmy o tym już wcześniej, że 23 sierpnia MAEA podała przyczynę odcięcia dostaw energii elektrycznej do elektrowni jądrowej w Zaporożu.