Po tym, jak Ukraina „rozproszyła” rosyjską flotę na Morzu Czarnym za pomocą regularnych ataków akwadronów, zmuszając grupy morskie wroga do przerzucenia się na Morze Azowskie i Morze Śródziemne, najeźdźcy zaczęli używać morskich kalibrów i Onyksów mniej, ale najwyraźniej okupanci znaleźli już wyjście z sytuacji.
11 0
Fotografia – ukrinform.ua
O tym, że kraj agresor opracowuje naziemną wersję kompleksów, która to umożliwi o wystrzeleniu okrętowych modyfikacji rakiet manewrujących Kalibr i Oniks, pisze NBN, nawiązując do wypowiedzi marszałka Marynarki Wojennej Sił Zbrojnych Ukrainy Dmitrija Pletenczuka, zasłyszanej podczas teletonu na kanale TSN YouTube.
Według Pletenczuka „Kalibry” pozostają dość niebezpiecznym rodzajem broni, wyposażonym w element bojowy o masie 450 kilogramów, jednak odsetek „lądowania” tych rakiet naszej obrony powietrznej jest również bardzo wysoki ze względu na przewidywalność trajektorii celu.
Biorąc pod uwagę opisane powyżej straty wystrzelonych rakiet, rosyjscy generałowie uwzględnili to doświadczenie i postanowili zbudować znormalizowane silosy do wyrzutni, przeznaczonych zarówno dla „Kaliberu”, jak i „Onyks”.
Mówca dodał, że państwo terrorystyczne używa „Kaliberu”, próbując przeciążyć obronę powietrzną w okresie połączonych ataków rakietowych i dronów, ale teraz priorytetem jest trafienie w cele wycelowany szczególnie w broń rakietową.
Wcześniej pisaliśmy o tym, jak Pletenczuk wyjaśnił, dlaczego Siły Obronne nie uderzają w rosyjskie statki na Morzu Azowskim.