< /i>
Alina Michajłowa, szefowa służby medycznej Ulf i narzeczona zmarłego bohatera Ukrainy Dmitrija „Da Vinci” Kotsyubailo, opowiedziała o niektórych szczegółach pochówku ukochanej osoby. Dmitry zmarł 7 marca 2023 r., a 10 marca w Kijowie odbyło się jego pożegnanie – pisze WomanEL.
Michajłowa przyznała, że z powodu silnego stresu prawie nie pamięta wydarzeń tamtego dnia. Opowiedziała, jak wybrała trumnę dla Dmitrija i przypomniała sobie incydent, gdy trumna spadła i jeden z aniołów oderwał się od niej. To skłoniło ją do wyboru innej trumny.
W ogóle nie pamiętam tego dnia. Nie mam nic w pamięci. Mieliśmy sytuację, przypomniałem sobie, kiedy mi przypomnieli. Wybieraliśmy pomiędzy trumnami. I była taka czarna matowa trumna. I miał tych aniołów po swoich bokach. Patrzę i mówię: „No cóż, do cholery, ona jest taka niemęska”. I nie znaleźliśmy tam żadnej innej opcji. Cóż, myślę, że tak będzie. A kiedy zaczęto ładować tę trumnę, człowiek, który ją niósł, potyka się, trumna spada i jeden anioł spada. A ja mówię: „Nie. Wszystko. Zatrzymywać się. Wybieramy inną trumnę. Nie potrzebuję tego tutaj”
powiedział funkcjonariusz.
Jestem pewien, że większość ludzi na poziomie żalu i żalu odczuwała wielką dumę z bycia zaangażowanymi w tym do osoby. Najlepszy człowiek jako dowódca, jako wojskowy, jako przywódca, jako elita, o której mowa, o której pisano w książkach. To był on. Prosty, zwyczajny człowiek… Całe życie, jakie przeżył, to historia, z której należy być dumnym. Nie żyję w świecie, w którym Dima nie istnieje. Po prostu na niego czekam. I nie przeszkadza mi to. Nie przeszkadza mi to” –
dodała Alina.
Opowiedziała też o swoich uczuciach po stracie. Alina żyje w świecie, w którym Dmitry po prostu odszedł i czeka na jego powrót. W jej domu wszystko pozostawiono tak, jak za życia Da Vinci, aby zachować jego pamięć. Michajłowa podkreśliła, że zamiast smutku wybrała drogę dumy z ukochanej osoby i jego pozycji życiowej i stara się, aby ludzie nie zapomnieli o jego wkładzie i wyczynach.
Nawiasem mówiąc, Alina Michajłowa również odpowiedziała, czy można mobilizować kobiety.< /p>
Źródło informacji