Doradca burmistrza Mariupola Piotr Andryuszczenko poinformował, że w poniedziałkowy wieczór 22 kwietnia w mieście wybuchł pożar. Urzędnik oznajmił, że do koszar przybyli najeźdźcy, lecz Rosjanie wyjaśnili to zdarzenie jako „palenie trzciny”.
11 0
Doradca burmistrza Mariupola napisał na swoim kanale Telegram, że w tymczasowo zdobyli miasto na lewym brzegu w deszczu i gradzie. Rosjanie natychmiast znaleźli wyjaśnienie „bawowny”, twierdząc, że mieszkańcy rzekomo słyszeli grzmoty – podaje NBN.
Fot. ` `8212; t.me/andriyshTime
Według urzędnika w Mariupolu odbywały się loty do miejsc, w których znajdowały się koszary „wyzwolicieli” i ich sprzęt. Jednocześnie Rosjanie przedstawili nową absurdalną wersję wydarzeń, stwierdzając, że w dzielnicy Iljiczewskiej „płoną trzciny”.
Fot. ` `8212; t.me/andriyshTime
Rankiem 23 kwietnia Andryuszczenko, powołując się na informacje od ruchu oporu w Mariupolu, powiedział, że z miejsca przybycia w rejon lewego brzegu po pożarze „zdemilitaryzowanych” okupantów wyprowadzono trzech Uralskie ciężarówki w kierunku Nowoazowska.
Doradca prezydenta miasta sugerował, że „wyzwolicielom” w Mariupolu nie zapewniono opieki medycznej albo ze względu na ich poważny stan, albo też Rosjanie wywieźli już „ładunek 200.”
Najeźdźcy próbują ukryć zdarzenie, twierdząc, że pracownicy Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych ugasili pożar w dzielnicy Kalmius. Jednak, jak zauważył urzędnik, do przybycia doszło 11 kilometrów od miejsca deklarowanego przez propagandystów.
Przypomnijmy, że 19 kwietnia Andriuszczenko zgłosił atak na centrum dowodzenia Sił Zbrojnych Rosji w Mariupolu.