Pierwsze wyraźne oznaki rozbieżności poglądów przywódców Niemiec i Francji pojawiły się dzień wcześniej – po propozycji Emmanuela Macrona wysłania europejskiego kontyngentu wojsk na Ukrainę Olaf Scholz udzielił kategorycznej odpowiedzi – „nie w tej przygodzie weźmie udział pojedynczy żołnierz Bundeswehry.
11 0
O tym, że frakcja Scholza nie wyraża szczególnej satysfakcji z nieporozumień między jej szefem a Macronem, a jednocześnie poważnie martwi się skutkami takiego konfliktu, pisze NBN, cytując wypowiedź przewodniczącego niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Spraw Komisji Michaela Rotha, opublikowana w Spiegel.
Zdaniem Rotha spór między obydwoma europejskimi przywódcami stwarza pewne zagrożenie dla Ukrainy. W szczególności zarówno Scholz, jak i Macron rozwinęli „głęboko zakorzenione wzajemne niezrozumienie”. Jednak szef Komisji Spraw Zagranicznych, jak można było się spodziewać, wspiera swoją kanclerz, argumentując, że Francja musi zrobić więcej dla Ukrainy, która potrzebuje „pragmatycznej, szybkiej pomocy”, zwłaszcza amunicji i obrony powietrznej, ale na razie kraje Europy „chowają się” siebie nawzajem” – Federacja Rosyjska „uśmiecha się” w tej chwili.
Od innego przedstawiciela Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, Axela Schaefera, pojawiło się osobne potwierdzenie, że między francuskimi prezydentami zawsze istniały stosunki i kanclerzami Niemiec skomplikowane relacje. Jednocześnie sam Paryż nie ma obecnie zbyt dużej siły gospodarczej, aby stać się liderem w UE, ponieważ „Macronowi zależy na Scholzu”. Wydaje się także, że Kanclerz Federalny musi ponownie przejąć rolę lidera w Europie, co pokazał w kontrowersyjnej sytuacji z premierem Węgier Viktorem Orbanem podczas głosowania za pomocą finansową dla Ukrainy.< /p>
O tym, jak Macron publicznie zademonstrował swoją niechęć do Scholza, pisaliśmy już wcześniej.