W Czechach wybuchł skandal wywołany wezwaniami prorosyjskich sił politycznych do zaprzestania wspierania Ukrainy. Departament obrony kraju ostro zareagował na propozycje „utrzymania pokoju”, przypominając konsekwencje braku pomocy dla Kijowa dla Europy.
<
Szef MON prorosyjska pozaparlamentarna partia PRO Jindřich Reichl żąda, aby Praga zaprzestała wspierania Kijowa w wojnie z rosyjskimi najeźdźcami, pisze NBN, powołując się na agencję informacyjną ČTK.
Przedstawiciel siły politycznej powiedział, że Ukraina rzekomo potrzebuje dyplomatycznego i pokojowego rozwiązania konfliktu. Wezwał Pragę, aby przestała twierdzić, że mieszkańcy tego kraju rzekomo walczą o Czechy. Reichl dodał, że Ukraina jest „pchana w kierunku zniszczenia”, a pozycja Kijowa w procesie negocjacji w sprawie ewentualnego pokoju z dnia na dzień się pogarsza.
Czeskie Ministerstwo Obrony odpowiedziało na skandaliczne wezwania. Zastępca szefa MON Jan Jires przypomniał szefowi partii prorosyjskiej, że decyzja o zakończeniu wojny zależy wyłącznie od kraju agresora i jego prezydenta.
Urzędnik podkreślił, że okupacyjne rakiety będą nie spadną na Czechy, jeśli Praga pomoże Ukraińcom chronić niepodległość ich kraju. Zwrócił uwagę na fakt, że Moskwa regularnie deklaruje swoją walkę z Zachodem. Gdyby Czechy, Polska i inne państwa europejskie odmówiły pomocy Kijówowi, wojska Putina dotarłyby do zachodniej granicy Ukrainy
Wcześniej minister spraw zagranicznych Dmitrij Kuleba wyjaśnił, dlaczego zachodnia pomoc dla Ukrainy nie ma charakteru charytatywnego, ale inwestycja.