Fot. Dowódca Operacyjnych Sił Zbrojnych generał dywizji Maciej Klisz (Getty Images) Autor: Natalia Kawa
Nieznany obiekt, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną podczas porannego ataku Rosji na Ukrainę, przebywał tam przez około 3 minuty.
Wypowiadał się na ten temat dowódca Operacyjnych Sił Zbrojnych generał dywizji Maciej Klisz – podaje RBC-Ukraine, powołując się na Wiadomości i Polsat News.
Według niego rakieta wleciała na terytorium Polski na odległość około 40 kilometrów, a jej przebieg monitorowano za pomocą radarów.
Polska ogłosiła także, że podjęła decyzję o śledzeniu toru lotu rakiety na ziemi. Zauważyli jednak, że „jest to tylko technika, którą należy traktować ostrożnie”.
„Opcja, którą proponuję z wojskowego punktu widzenia, to opuszczenie Polski przez rakietę. Obiekt przebywał w Polsce niecałe 3 minuty, doszło do około 40 km naruszenia przestrzeni powietrznej. Śledzono go na całym torze lotu” – Maciej Klisz powiedział. .
Polsat News podał później, że według nieoficjalnych informacji rakietą, która wleciała na terytorium Polski, mogła być rakieta X-22 lub X-101. Jednocześnie rakieta miała przelecieć wzdłuż polskiej granicy i naruszyć przestrzeń powietrzną kraju.
Co poprzedziło
Rano dowództwo operacyjne Sił Zbrojnych RP poinformowało o naruszeniu przestrzeni powietrznej przez niezidentyfikowany obiekt podczas rosyjskiego ataku terrorystycznego na Ukrainę.
Jak zauważył marszałek Sił Powietrznych Jurij Ignat, naruszenie przestrzeni powietrznej jest sygnałem dla sojuszników o konieczności wzmocnienia obrony powietrznej Ukrainy.
W Polsce sugerowano, że wojska rosyjskie mogłyby celowo prowadzić działania lub ostrzał w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej, gdyż nie stacjonują tam żadne grupy wojsk.
Przeczytaj pilne i ważne wiadomości na temat wojny Rosji z Ukrainą na kanale RBC-Ukraine Telegram.