Robert Potocki: Putin i Ukraina
geopolityka dr Robert Potocki
Od listopada 2013 roku Ukraina znajduje się niemal na krawędzi dysfunkcyjności instytucji państwowych powstałej wskutek zaistnienia, jeszcze u zarania niepodległości, niewydolnego reżimu oligarchicznego, niedrożności system społeczno-ekonomicznego oraz przeciągającej się w nieskończoność ograniczonej (co do terytorium i formy działań zbrojnych) i „dziwnej” w swej naturze wojny noworosyjskiej (2014–2015). To jednak tylko jedna strona medalu – lecz nie ma co ukrywać, iż proklamowanie w 1991 roku „niepodległej USRR”, która odwoływała się do postkomunistycznego paradygmatu rozwoju, zaciążyło na jej dalszej (i najnowszej) historii, gdzie wybuchające od czasu do czasu „rewolucje” społeczeństwa nieobywatelskiego spełniały jedynie funkcję „korektora” istniejącego porządku politycznego. Czy EuroMajdan stanowił pod tym względem punkt przełomu?
Robert Potocki: Zadeklarowane partnerstwo w świetle Realpolitik
dr Robert Potocki
Prezydent RP Bronisław Komorowski w dniach 8–9 IV 2015 r. rewizytował w Kijowie swego ukraińskiego odpowiednika. Pretekstem do jej odbycia była jednak nie tylko kurtuazja dyplomatyczna, lecz także 75. rocznica mordu katyńskiego oraz w szerszej perspektywie – animozje na linii Warszawa-Moskwa, związane z konfliktem donbaskim.
Wasilij Gribowskij: Opozycja w Rosji
Wasilij Gribowskij
Opozycja jest jednym z najczęściej wymawianych słów w Rosji. Władze rosyjskie mówią, że jesteśmy demokratycznym państwem, mamy opozycję i jej możliwości ogranicza tylko prawo. Sami opozycjoniści uważają odwrotnie – obwiniając władze o tłumienie ruchu dysydenckiego. Nawet ochrzcili się „pozasystemową opozycją”, mając na myśli, że trzy pozostałe partie w parlamencie (oprócz Jedynej Rosji) są bezpośrednio wpisane w system państwowy. W świetle wielkich wstrząsów w rosyjskiej przestrzeni geopolitycznej (terytorium byłego ZSRR), które zagrażają rozprzestrzenieniem się na samą Rosję, należy określić, czym jest opozycja w naszym kraju, skąd się wzięła i do czego dąży.
Tomasz Jankowski: Republiki ludowe szansą dla ludności byłej Ukrainy?
Tomasz Jankowski
Ostatnie wydarzenia wokół wojny domowej na terenie Ukrainy wydają się być kolejnymi krokami do pogrzebania ukraińskiej państwowości, a już na pewno jej unitarnej formy. Zdaje się to zresztą być tajemnicą poliszynela skoro europejskie media żyją odwołaniem przez prezydenta Petra Poroszenkę, gubernatora dniepropietrowskiego obwodu, oligarchy Ihora Kołomojskiego [1].
Robert Potocki: Defragmentacja Ukrainy
dr Robert Potocki
Co z tą Ukrainą? W którą stronę zmierza kraj, po zakończeniu EuroMajdanu? Jak potoczy się wojna noworosyjska? – to pytania, które stawia sobie człowiek, przeglądając codzienne serwisy informacyjne oraz analizując dalszy potencjalny rozwój wypadków – i to zarówno na arenie wewnętrznej, jak i międzynarodowej. Uwzględniając chociażby te dwie ostatnie płaszczyzny kryzysu, nie sposób nie zauważyć, iż 2015 rok okazuje decydujący dla niepewnej i nieodgadnionej przyszłości tego państwa. Wynika to chociażby z konieczności realizacji do grudnia enigmatycznych i wieloznacznych postanowień formuły „Mińsk-2”.
Aleksandr Zapolskis: Kredyt od Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla Ukrainy – jak zamaskować jej niewypłacalność?
Aleksandr Zapolskis
W 2015 roku Ukraina powinna zapłacić zagranicznym wierzycielom 11 mld USD, w roku 2016 – 5 mld USD, w 2017 – kolejne 8 mld USD. W ten sposób, za trzy lata Kijów będzie musiał znaleźć 24 mld USD! Międzynarodowy Fundusz Walutowy w połowie marca wypłacił jeszcze Ukrainie 5 mld USD. Według dyrektor zarządzającej Funduszem Christine Lagarde, to dopiero pierwsza transza nowego programu „międzynarodowej pomocy gospodarczej" w wysokości 17 mld USD, w przeliczeniu na rok 2018 włącznie. Czy to dużo, czy mało i czy to pomoże Ukrainie?
Eugeniusz Januła, Małgorzata Kasińska: Linia Curzona – największe oszustwo XX wieku?
dr Eugeniusz Januła, Małgorzata Kasińska
Dziś linia Curzona to wśród specjalistów historyczne i polityczne pojęcie, mające stanowić pragmatyczną podstawę ustalania granicy miedzy Polską a ZSRR. Jednak w świetle wcale nie najnowszych ustaleń wynika, że ta granica, przebiegająca w większości między Polską a Ukrainą, wcale nie została wytyczona na bazie linii Curzona, tylko ok. 60–100 km na zachód od niej. Z oczywistą szkodą dla Polski...
Piotr Wierszynin: „Gruziński akcent” kryzysu ukraińskiego
Piotr Wierszynin
W połowie lutego 2015 roku były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili został mianowany kierownikiem zespołu doradców prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Jednocześnie został on niezależnym doradcą ukraińskiego prezydenta.
Robert Potocki: Krymska Wiosna? Myśli (nie)politycznie
dr Robert Potocki
16 marca 2015 r. przypadła pierwsza rocznica „referendum niepodległościowego”, które doprowadziło najpierw do secesji Republiki Krymu, a następnie jej inkorporacji w skład Rosji. Oficjalnie wszystko zaczęło się w chwili, gdy wczesnym rankiem 27 II 2014 r. grupa uzbrojonych mężczyzn zajęła budynki miejscowego parlamentu i rządu w Symferopolu oraz wywiesiła na nich rosyjskie flagi. Całe wspomniane wydarzenie miało miejsce zaraz po tym, jak w Kijowie dokonano „rewolucyjnego przewrotu” w wyniku czego obalono „reżim Janukowycza” i utworzono rząd, złożony z polityków opozycyjnych oraz działaczy społecznych EuroMajdanu, pod kierownictwem Arsenija Jaceniuka [1].
Mirosław Majkowski: Słuszna sprawa czy zbiorowe samobójstwo?
Mirosław Majkowski
Z każdym dniem widać coraz bardziej nachalny potop informacji związanych z tzw. „nadchodzącym zagrożeniem”. Tytuły artykułów na portalach internetowych, czołówki gazet, spikerzy radiowi i telewizyjni straszą nas Rosją, rewizjonizmem, totalitaryzmem, terroryzmem i wszelkimi pozostałymi nieszczęściami, jakie tylko człowiek człowiekowi jest w stanie uczynić. Historia zaś wiele razy pokazała, że homo sapiens może uczynić wiele złego, a jego zdolność do autodestrukcji jest niepodważalna. Z tego wszystkiego wyłania się nieodparte wrażenie, że ta powszechna rusofobiczna propagandą jest tak naprawdę przygotowaniem gruntu pod zbliżający się konflikt, który może nas bezpośrednio dotknąć. Sama zaś propaganda to nic innego, jak świetnie przygotowane elementy socjotechniki. Krótko mówiąc – proces oswajania nas z wojną ruszył pełną parą.