Getty Images/Global Images Ukraina. William Cepeda i Tevin Farmer (po prawej)
29 marca w Cancun w Meksyku doszło do rewanżu pomiędzy tymczasowym mistrzem świata WBC w wadze lekkiej Williamem Zepedą (33–0, 27 KOs) i Amerykaninem Tevinem Farmerem (33–8–1, 8 KOs). Pierwsza konfrontacja, mimo zwycięstwa, nie poszła dobrze dla Cepedy. Był to pierwszy raz w jego karierze, kiedy został powalony na deski. Następnie pokonał słabszego przeciwnika niejednogłośną decyzją sędziów.
Szybkie linki
- Spodziewano się zemsty w rewanżu. Tak się jednak nie stało. Nawet przy dobrym początku
- Co teraz?
Spodziewano się zemsty w rewanżu. Tak się jednak nie stało. Nawet przy dobrym początku
Tym razem też tak zrobił Farmer. Choć warunki były o wiele trudniejsze.
Na drugą walkę Tevin Farmer musiał polecieć do Cancun w Meksyku. Pierwsza walka odbyła się w Arabii Saudyjskiej i Amerykanin był niezadowolony z sędziowania. Jednak w rewanżu musiał wejść na ring dosłownie na terytorium przeciwnika.
Ale problem nie dotyczy tylko sędziowania, które mogłoby być bardziej pobłażliwe dla miejscowego zawodnika. Ale fakt, że są tam meksykańscy fani, oznacza też trochę inny klimat i warunki. Jednak Amerykanin się zgodził.
Problemy na tym się nie skończyły. Już na początku spotkania Tevin doznał kontuzji lewej ręki. Leworęczny zawodnik kontratakujący w ringu przeciwko tak agresywnemu przeciwnikowi musi mieć broń, która pozwoli mu powstrzymać ataki, ale Farmer stracił część tej broni na początku walki. Wszystko szło świetnie dla Cepedy, a problemy Tevina pogłębiały się wraz z jego pracą. William wykonał świetną robotę, naciskając, pchając i uderzając pięściami w korpus. Już w drugiej rundzie wydawało się, że Amerykanin załamał się fizycznie. Opuścił ręce, próbując wytrzymać ciosy, które przeciwnik zadawał mu w korpus. Powalenie i nokaut miały nastąpić.
Jednak Farmer trzymał się i trzymał. Walczył, pokazał w narożniku, że boli go ręka, ale kontynuował walkę. Aż do połowy walki Tevin bardzo cierpiał, chociaż od czasu do czasu zadawał ciosy sierpowe.
A potem obraz się zmienił. Rolnik się nie załamał, ale Cepeda zwolnił. Było mniej uderzeń i ataków na ciało. Gdy tylko to się stało, Tevin zaczął przejmować inicjatywę. Uderzaj częściej i więcej. Nawet łączono ciosy tak, że głowa przeciwnika chwiała się pod ich wpływem.
Druga połowa meczu była, delikatnie mówiąc, wyrównana. Mówiąc najkrócej, przez większą część meczu prowadziła drużyna słabsza. Tradycyjnie dobrze się bronił, unikał ataków przeciwnika i nie pozwalał się trafić. A on kontratakował bardzo celnie i często, zadawał ciosy. Może nie był tak gorliwy jak Cepeda na początku, ale był dokładny i twardy.
Obraz był nieco zepsuty przez defensywny styl Farmera, który za bardzo się pochylał lub odwracał od przeciwnika. Wydawało się, że albo chybi, albo wpadnie w jeszcze większe kłopoty. Choć nie było to prawdą, Tevin po prostu tak zwykle boksuje. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę samą celność, w drugiej połowie meczu Tevin wyraźnie górował nad przeciwnikiem.
Szczególnie widowiskowa okazała się 12. runda. Wszystko zaczęło się od ciosów Farmera, który po prostu miażdżył przeciwnika ciosami z dystansu. W jednym z odcinków umieścił całą kombinację ciosów pomiędzy rękawicami przeciwnika. A później dodał kilka hitów.
Potem uderzył przeciwnika tak mocno, że ten upadł. Powtórka pokazała jednak, że Cepeda nie upadł po tym ciosie. Uderzenie mogło go powalić, ale to Farmer pociągnął go jeszcze dalej w kierunku ziemi.
A potem Meksykanin zaczął działać. Nie trafiał często do celu, ale jego aktywność nie pozwoliła Tevinowi osiągnąć sukcesu. I zakończył walkę atakiem.
Tym razem sędziowie również mieli wątpliwości. Początkowo przez długi czas nie można było ogłosić notatek. I wtedy decyzja znów nie była jednostronna: 114-114 po jednej stronie i 116-112 i 115-113 po dwóch pozostałych. Dwa zakończyły się zwycięstwem Cepedy, jeden remisem.
Getty Images/Global Images Ukraina. Tevin Farmer (po lewej) i William Cepeda
Farmer był przekonany, że wygrał, więc nie był zadowolony. Później powiedział, że zdominował większość spotkania. Nie ma żadnych zastrzeżeń do swojego przeciwnika, ale jego zdaniem decyzja była zła.
Co teraz?
Ogólnie rzecz biorąc, te dwie walki i spotkanie z Raymondem Muratalla, z którym Farmer przegrał w bardzo zaciętym pojedynku w zeszłym roku, potwierdziły jego status. Nadal jest w doskonałej formie, ale nadal jest niewygodnym przeciwnikiem, który może przysporzyć wielu problemów wielu bokserom.
Jednak okoliczności nie pozwoliły mu na osiągnięcie wyższego poziomu. Jest całkiem możliwe, że Tevin, gdyby miał nienaruszone ręce, tym razem pokonałby Cepedę. Tego jednak nigdy się nie dowiemy. Być może tym razem też nie przegrał. Ale rozwiązanie już istnieje. Nie miał szczęścia, choć Amerykanin swoim boksem zasługuje na więcej.
Na chwilę obecną nie ma przed nim żadnych wielkich wyzwań w walce o mistrzostwo. Ma jednak status i po takich walkach może otrzymać jeszcze ciekawsze wyzwania. Może jednak gdzieś to nastąpi. Cepeda rości sobie prawa do Shakura Stevensona. William posiada tymczasowy pas WBC, co czyni go najbardziej prawdopodobnym pretendentem do tytułu mistrza ze Stanów Zjednoczonych.
Spotkanie Amerykanina i Meksykanina to świetny spektakl. A tej walki potrzebuje nie tylko pretendent, ale i mistrz. W końcu fani Shakura mają mnóstwo pytań odnośnie jego występów i przeciwników.
Oczywiście, nie była to już taka wielka walka: Farmer zepsuł zabawę Cepedzie, który wcześniej pokonał tylko przeciwników. Ale to wciąż dobra walka i stylowo taki wojownik, który da Stevensonowi radę.
Czas, aby promotorzy Oscar De La Hoya i Eddie Hearn doszli do porozumienia.
sport.ua