Site icon GEO Polityka

OK. Borac Banja Luka – Olimpija Lublana 1:0. Jeden z najbardziej „dramatycznych” meczów w historii europejskich pucharów

  • 2
  • Nowy format europejskich pucharów zapewnił wszystkim kibicom piłki nożnej dodatkowy etap w każdym z trzech turniejów (Liga Mistrzów, Liga Europy i Liga Konferencyjna) – tzw. etap pośladkowy. W rzeczywistości etap ten można porównać do finału 1/16, ponieważ zwycięzcy każdej pary dołączą do ośmiu drużyn, które awansowały bezpośrednio do 1/8 na podstawie wyników fazy ligowej.

    Na pierwszy rzut oka wydawało się więc, że taka innowacja to bardzo ciekawy pomysł, który zapewni kibicom jeszcze lepsze, bardziej intrygujące mecze, w których drużyny będą bardzo zmotywowane. Osobiście, po obejrzeniu meczów Realu Madryt i „Man City”, „Brugia” i „Atlanta” lub „Feyenoord” i Milan, był przekonany, że tę innowację można śmiało uznać za atut w nowym sezonie Pucharu Europy. Ale minęło kilka dni, nadeszły play-offy w Conference League i obejrzałem mecz między Bośniakami a Borac i słoweńska „Olimpia”…

    Oczywiście, w starym formacie, obie te drużyny nie mogłyby myśleć o play-offach (być może „Olimpia” mogłaby się tam dostać, ale tylko dzięki bardzo szczęśliwemu losowaniu), ale w tym sezonie były o krok od wejścia na tak wysoki poziom turnieju, a ja, nieszczęśliwie, akurat siedziałem przed ekranem telewizora w momencie, gdy grały ze sobą…

    Nie będę udawał wielkiego eksperta i przyznam szczerze, Aż do tego wieczoru słyszałem o tych dwóch klubach tylko mgliście (i znałem tylko ich nazwy). Ale właśnie dlatego usiadłem do oglądania tego meczu z myślą, że nie mam wielkich oczekiwań i może na koniec będę mile zaskoczony. Podczas tej jesieni Pucharu Europy byłem już nie raz w podobnej sytuacji, kiedy oglądałem mecze niezbyt znanych drużyn LE czy LC, ale ku mojemu zdziwieniu albo prezentowały one całkiem wysoki poziom piłkarski, albo inscenizowały epickie piłkarskie dreszczowce. Jak zapewne już się domyśliliśmy z mojej intonacji, spotkanie „Boratów” i „Olimpia” stał się wyjątkiem od tej reguły (i mówię to delikatnie).

    Początek gry był bardzo emocjonujący i rozwlekły. Obie drużyny próbowały przejąć kontrolę nad piłką, ale słaba jakość boiska (wizualna) i niedostatki techniczne uniemożliwiały te próby. Warto jednak zauważyć, że goście, którzy podeszli do meczu jako faworyci, i tak wyglądali nieco lepiej. Ich plan gry zakładał próby (choć nie zawsze udane) utrzymania piłki w ostatniej części boiska przez dłuższy czas, ale za każdym razem wydawało się, że gracze Olimpii nie rozwinęli kolejnego etapu rozwoju swoich ataków: długo utrzymywali piłkę przy sobie, podając ją poziomo, tracili ją, odzyskiwali, a następnie ponownie podawali ją poza pole karne przeciwnika, nie próbując nawet stwarzać zagrożenia. Cóż można powiedzieć o najciekawszym momencie pierwszej połowy, jeśli chodzi o symulację zachowania jednego z zawodników gości w polu karnym Boraca. To właśnie tutaj naprawdę było coś intrygującego – Czy sędzia kupi tę jesień?

    Nie ma sensu dalej omawiać pierwszej połowy. Kiedy w przerwie spojrzałem na statystyki, byłem bardzo zaskoczony. Obserwował aż 13 trafień dla dwóch drużyn. Sprawdzałem nawet, czy oglądam właściwy mecz, ale okazało się, że 9 z 13 strzałów – zablokowane trafienia. Nic więc dziwnego, że nawet ich nie pamiętam.

    Druga połowa powinna być równie nudna, ale już w 52. minucie doszło do najważniejszego wydarzenia tego meczu – usunięcie Despotovića (Omonii). A najważniejsze w tym wydarzeniu nie jest to, że wpłynęło na grę i wynik, ale to, że wywołało przynajmniej trochę emocji, a mianowicie śmiech: w warunkowej Premier League sędzia prawdopodobnie nie podyktowałby nawet rzutu karnego za tak łatwą akcję!

    To usunięcie całkowicie odmieniło sytuację w grze. Teraz gospodarze przejęli piłkę, podawali ją sobie nawzajem, nie próbując w widoczny sposób zaostrzyć gry. Wydawało się, że będzie bezbramkowy remis – najlepiej opisywałoby ten nudny mecz, ale w 84. minucie wydarzyło się coś ciekawego – “Borak” otrzymał rzut karny. Ale, jak już wspomniałem wyżej, taki mecz musiał skończyć się wynikiem 0:0, więc bramkarz, klasycznie rzecz ujmując, obronił strzał. Choć nie pomogło to w oddaniu sprawiedliwości w pełni: w 91. minucie gospodarze zdołali jeszcze strzelić zwycięskiego gola.

    Gdybym został poproszony o stworzenie recenzji wideo tej walki. Potem dodałbym do tego tylko trzy momenty: czerwoną kartkę, zmarnowany rzut karny i świetne widowisko lokalnych kibiców przed rozpoczęciem meczu. Nazwałbym tę recenzję: „Najnudniejszy mecz w historii europejskich pucharów” (przynajmniej z tych, które osobiście oglądałem).

    Liga konferencyjna. 1/16 finału

    13.02.2025. „Stadion Gradski” (Banja Luka)

    Sędzia główny: Anastasios Papapetrou (Grecja)

    "Borac Banja Luka" 1:0 Olimpija Ljubljana

    Borac Banja Luka: Siskovski (BR), Pejovic, Vukovic, Dzajic, Subic, Rogan (Kulašin, 78), Cavic (Kvrzic, 65), Vranjes (Nikolov, 65), Bajde, Susic, Marchetic.

    Olimpija: Pintol (BR), Lubey-Fink, Agba (Brest 88), Lasickas (Sualeje, 60), Kojic (Blanco 60), Ristic, Durdov (Tamm, 95), Pedreno (Doffo, 95), Diogo Pinto, Baultam, Acimovic, Marin

    www.ua-football.com

    Source

    Exit mobile version