Eksperci wyrazili obawy co do prawdopodobieństwa nowej przerwy w dostawie prądu na Ukrainie, argumentując, że wykluczanie takiej awarii jest zbyt optymistyczne taka możliwość.
W programie „Przemawia Wielki Lwów” Pavel Lakiychuk, szef programów bezpieczeństwa w Centrum Studiów Globalnych „Strategia XXI”, wyjaśnił, że zagrożenie pozostaje realne, opierając się na doświadczenia z poprzedniego blackoutu w latach 2022-2023. O ustaleniach biegłego informuje URA-Inform.
Łakiychuk przypomniał, że podczas tego kryzysu rosyjska armia po raz pierwszy zastosowała taktykę uderzania w sieci dystrybucyjne i podstacje wokół elektrowni jądrowych na Ukrainie. Pozwoliło im to na wyłączenie wytwarzania elektrowni jądrowych bez konieczności atakowania samych reaktorów.
„Kiedy trafione zostaną podstacje, elektrownia jądrowa nie ma dokąd przenieść wytworzonej energii, a automatyka przełącza się wyłączając wytwarzanie, uruchamiają się systemy zabezpieczające” – wyjaśnił.< /p>
Ekspert zauważył także, że od wiosny 2023 roku rosyjskie ataki skupiają się na elektrowniach cieplnych i wodnych oraz na wytwarzaniu bilansującym. To jego zdaniem jest w rzeczywistości przygotowaniem na nową masową przerwę w dostawie prądu, gdyż bez zrównoważonego wytwarzania trudno jest zarządzać mocami energetycznymi w warunkach dużego obciążenia.
Mimo tych zagrożeń Lakiychuk podkreślił, że ukraiński system obrony powietrznej została znacząco wzmocniona od 2022 roku. Jednak infrastruktura energetyczna kraju jest nadal poważnie zagrożona i jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, że nie ma ryzyka przerw w dostawie prądu.
Przypominamy również, że Ukraińcy muszą się przygotować na zimno: pracownicy energetyki radzili, jak nie stać się ofiarą mrozu.