Waszyngtoński Instytut Studiów Wojennych ocenił reakcję władz Federacji Rosyjskiej na walki w obwodzie kurskim. Analitycy uważają, że Kreml ryzykuje dyskredytacją samego siebie.
11 0
Materiał analityczny ISW odnotowuje, że 7 sierpnia kremlowski dyktator Władimir Putin w trybie pilnym zwołał Rosyjską Radę Bezpieczeństwa w związku z sytuacją w obwodzie kurskim. Podczas spotkania rosyjski przywódca oskarżył Ukrainę o „kolejną prowokację na dużą skalę” – podaje NBN.
Amerykańscy eksperci zwrócili także uwagę na oświadczenie Szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji Walerego Gierasimow. Według niego w rejonie przygranicznym rzekomo udało się zatrzymać siły ukraińskie i zadać im znaczne straty.
Jednocześnie departament obrony kraju agresora usunął swoje komunikaty z 6 sierpnia, w których stwierdzał, że obwód kurski został rzekomo zaatakowany przez ukraińską grupę DRG, która się wycofała. Najwyraźniej rosyjskie Ministerstwo Obrony obawiało się negatywnej reakcji na jego kłamstwa o „pośpiechu” w regionie.
Według analityków rosyjskie kierownictwo stara się zrównoważyć swoje komunikaty o walkach pod Kurskiem regionie pomiędzy zaprezentowaniem zauważalnej eskalacji ze strony Ukrainy, jej dyskredytacją na arenie międzynarodowej i uniknięciem wywołania paniki w Federacji Rosyjskiej w związku z konsekwencjami „przełomu” w regionie przygranicznym.
Eksperci ISW uważają, że Kreml swoimi wypowiedziami pozornie bagatelizował znaczenie bitew w obwodzie kurskim, przedstawiając je jako „prowokację reżimu w Kijowie”, ryzykuje dyskredytacją niektórych społeczności w kraju agresora.
Niech przypominamy, że Putin po raz pierwszy zareagował na sytuację w regionie przygranicznym Federacji Rosyjskiej dzień po rozpoczęciu działań wojennych.