Dyrektor Generalny Ukrhydroenergo Igor Sirota zauważył, że aby zniszczyć kijowską elektrownię wodną, rosyjscy okupanci muszą przylecieć do terytorium Ukrainy i zrzuciły kilka bomb lotniczych na tamę.
Taką informację przekazał Igor Sirota, podaje URA-Inform.
„Elektrownie wodne w Kijowie i Kaniowie znajdują się w centrum Ukrainy, z dala od linii frontu, dlatego samoloty wroga nie będą w stanie się zbliżyć. To wyjątkowo mało prawdopodobny scenariusz. Udało im się wysadzić elektrownię wodną Kachowka od środka, bo przywieźli tam setki kilogramów materiałów wybuchowych, bo była przez nich zajęta” – dodał. zauważył.
Według urzędnika nawet w przypadku udanego rosyjskiego ataku rakietowego na kijowską elektrownię wodną nie będzie katastrofy. Dodał, że w tym przypadku zalanie mogłoby spowodować jedynie kilka piwnic w niektórych rejonach Kijowa, a mieszkańcy pobliskich osiedli zostaliby bez wody.
“Kilka uderzeń rakietowych w jedno miejsce może spowodować dziurę w tamie, skąd będzie wypływać woda. Ale w elektrowni wodnej Kakhovskaya cała stacja i 12 zastawek przelewowych zostały praktycznie zniszczone. To był bardzo duży kanał. Nie da się tego osiągnąć atakami rakietowymi” – dodał. dodał.
Przypominamy, że już wcześniej pojawiały się doniesienia, że w Federacji Rosyjskiej boją się wysadzenia tam w Kijowskiej Elektrowni Wodnej i Zbiornika Kaniewskiego: co planuje wróg .