Site icon GEO Polityka

Na linii ognia: blogerka Zhenya Belozerov opowiedziała o życiu w Charkowie

Nowy odcinek programu „Slava+” opowiada o mieście, które teraz znajduje się na linii ognia, o niezniszczalnym Charkowie. Slava Demin spotkała się z burmistrzem Igorem Terekhovem, a także z mieszkańcami miasta, w szczególności z blogerką Żenią Biełozerowem, pisze WomanEL.

Żeńka opowiedziała, jak żyją teraz mieszkańcy Charkowa, kiedy ostrzał odbywa się codziennie. Na prośbę prezentera, by w trzech słowach opisać obecne życie, bloger zauważył, że w przeciwieństwie do Kijowa, który dzieli się na lewy i prawy brzeg, w Charkowie czegoś takiego nie ma.

Niezniszczalny Charków. Źródło: zrzut ekranu YouTube

W Charkowie tętni życie. Wbrew pewnemu stereotypowi, że mówiłeś, że przybyłeś, ale tu jest życie, tak. To jest życie, bez względu na wszystko. To jest uczciwość i jeśli nie brzmi to banalnie, to jest to miłość. Ponieważ w Charkowie wszyscy są w jakiś sposób bardzo przyjaźni, wszyscy jesteśmy Charkowianami

powiedział Belozerov.

Żenia ma dwójkę dzieci, najstarsze ma teraz 6 lat, a najmłodsze 2 lata. Bloger i jego rodzina mieszkają niemal w centrum Charkowa, w prywatnym domu. Według niego przyjazdy odbywają się regularnie i od czasu do czasu może być bardzo głośno. Przecież sytuacja na granicy jest teraz bardzo trudna.

Dzieci są do tego przyzwyczajone, mogą nawet nie reagować w ogóle. Tyle, że jeśli idziemy ulicą, to właściwie mamy podwórko, idziemy i dojeżdżamy. Mówię, że tak, dzieci, wszyscy idą do domu, ale po prostu zero reakcji. To smutne, nie chodzi o to, że nie mają poczucia zagrożenia… Nie wiedzą dokładnie, kiedy nastąpi przyjazd, nikt z nas nie wie, po prostu weszło im to w nawyk” – powiedział. ojciec 2 dzieci.

Jak mówi Żenia, wcześniej dzieci bardzo się bały, krzyczały i płakały. Rodzina ukrywała się w bezpiecznych miejscach między ścianami i tam ustawiała łóżka. Ale teraz już do tego przywykli, wiedzą, gdzie się ukryć, mogą nawet w ogóle nie zareagować.

W linia ognia. Źródło: zrzut ekranu YouTube

Obywatele monitorują ostrzeżenia lotnicze w Telegramie. Żenia nie zawsze trafia do schroniska, tylko wtedy, gdy są z nim dzieci.

< p> Rozumiemy, że musimy udać się do schronu, ale bardzo często w Charkowie zdarza się, że jest alarm przeciwlotniczy dla regionu i miasta, ale zagrożenie jest tylko dla regionu. Szczerze mówiąc, nie zawsze szukam schronienia, ale próbuję. Nie zawsze jest to możliwe. Jak, pływasz, no cóż, cholera, po co masz wychodzić, pozwól mi się już umyć, ot tak. Jeśli dzieci są ze mną, to zawsze jedziemy do schroniska

– przyznała blogerka.

Takie jest życie niezłomnych ludzi w niezniszczalnym Charkowie, straszne, niespokojne, ale toczy się dalej . Mimo wszystko… Wcześniej opowiadaliśmy, dlaczego Anastasia Daugule również jest dumna ze swojego żelbetowego miasta.

Źródło informacji

Exit mobile version