Site icon GEO Polityka

Waszyngton i Bruksela najprawdopodobniej w dalszym ciągu rozmawiają z Kijowem o perspektywie negocjacji z Moskwą

Jak poinformowały NBC jego źródła, Stany Zjednoczone obawiają się, że wojna osiągnęła swego rodzaju ślepy zaułek, a Ukrainie może brakować zdolności bojowych. Jednocześnie, według źródeł kanału, administracja Bidena nie widzi jeszcze oznak rzeczywistej gotowości Putina do negocjacji.

Zachodni urzędnicy przyznają, że rosyjski prezydent zamierza po prostu „przeczekać Zachód”. Trzeba zrozumieć, że Kreml nie ma nic przeciwko kontynuowaniu tej wojny, dopóki poparcie społeczne dla Ukrainy nie osłabnie w krajach zachodnich lub pomoc wojskowa udzielana Kijowowi nie stanie się zbyt kosztowna.

Na Zachodzie zmieniają się opinie na temat wojny. To prawda. Nie jest jeszcze do końca jasne, czy jest to na lepsze, czy na gorsze. Ale na Zachodzie, powiem tak, mniej ufają wielkiemu optymizmowi prezydenta Zełenskiego. W Stanach Zjednoczonych na różnych szczeblach mówi się już o konieczności rozważenia innych opcji rozwoju sytuacji. Wiele osób rozumie, że Rosja nie ma zamiaru się wycofywać. Wiele osób uważa, że ​​Zachód nie podejmie radykalnych działań, aby coś radykalnie i szybko zmienić. Dzieje się tak dlatego, że wielu z nas wciąż boi się jakiejś szalonej reakcji ze strony Rosji. Dlatego będzie pewna presja na Kijów (a on już rośnie i rośnie publicznie), aby w jakiś sposób ostatecznie dojść do porozumienia z diabłem.

Stany Zjednoczone już przyznają, że zwrot części terytoriów Ukrainy będzie praktycznie bardzo trudny. Będzie to trudne ekonomicznie, bo w ramach Federacji Rosyjskiej doszło już do dużej restrukturyzacji. W Stanach Zjednoczonych część ekspertów uważa, że ​​terytorium to mogłoby przekształcić się w drugie Naddniestrze lub zostać całkowicie zintegrowane z Federacją Rosyjską jako kolejny półautonomiczny region. Są takie opinie, ja tylko wyrażam to, co słyszę.

Dlatego w Stanach Zjednoczonych następuje już pewna przewartościowanie własnych działań oraz przewartościowanie roli i stanowiska władz ukraińskich w tym numerze.

Zełenski jest tu nadal bardzo popularny, jest charyzmatyczny. Wielu chwali go za odwagę, choć podkreślają, że nie jest to odwaga, by zrobić to, co z definicji musi robić prezydent jakiegokolwiek kraju. Oznacza to, że normalny prezydent nie uciekłby itd., ale zostałby w kraju, tak jak zrobił to Zełenski.

Podczas mojej podróży służbowej do Europy, która właśnie się zakończyła, rozmawiałem na ten temat z europejskimi liderami opinii i biznesmenami. W USA słyszę więcej różnych ocen na ten temat – zarówno ze strony Demokratów, jak i Republikanów. Znaczna część z nich uważa, że ​​nadal trzeba jakoś negocjować z Rosją, aby przede wszystkim powstrzymać to powolne fizyczne i moralne ludobójstwo narodu ukraińskiego.

Wierzymy, że Rosja będzie kontynuować. Ta władza z Kremla nigdzie nie odejdzie. A Rosjanie albo zniosą strach, albo jak „jelenie” uwierzą w kłamstwa i własną propagandę. I tutaj wielu z nas w USA ma pytanie: jeśli spojrzysz wstecz (jak często lubimy mawiać: „Widzenie z perspektywy czasu to dwadzieścia – dwadzieścia” („Widzenie z perspektywy czasu jest mocne”), to może nie warto byłoby nic robić na samym początku inaczej? Być może Zachód kierował Ukrainę w złym kierunku? Może należało coś zrobić wcześniej i naprawdę inaczej?

To pytania, przed którymi teraz stoimy. Nie często i nie publicznie, ale in W rozmowach grup prywatnych, do których mam dostęp, toczyły się podobne rozmowy: Czy rzeczywiście poprowadziliśmy naszego kolegę – Ukrainę – jakoś trochę w złym kierunku?

Często mówi się o tym, jak mogłaby wyglądać Ukraina po wojnie w jej najlepszej odsłonie. Tego zdania są nie tylko Europejczycy czy Amerykanie, ale także byli Ukraińcy, którzy od dawna mieszkają w UE i USA. Uważają, że w najlepszym przypadku Ukraina będzie krajem rolniczym, liczącym 12–15 milionów mieszkańców. Powtórzę jeszcze raz: przekazuję tylko to, co usłyszę. Tak, będzie bardzo silna armia, ale niezbyt potężna (znowu ze względu na wpływ Rosji, która będzie się starała na wszelkie możliwe sposoby temu zapobiec). Na Zachodzie tak naprawdę nie wierzy się w ogromną restrukturyzację Ukrainy po wojnie. Niektórzy tutaj uważają, że kiedy Ukraina ponownie się otworzy, to nie kobiety i dzieci masowo powrócą na Ukrainę, ale raczej znaczny odsetek mężczyzn wyjedzie za granicę, aby połączyć się z rodzinami. I tam pozostaną. Nie jest to zbyt wesoły obraz, jaki się maluje.

Zachód przewiduje trudną sytuację dotyczącą wojska, które wróci do domu z zaburzoną psychiką i złością na jakikolwiek rząd. Będą musieli znaleźć swoje miejsce w życiu: mieszkanie, pracę, wsparcie społeczne i tak dalej. Ale czy państwo ukraińskie zapewni im to wszystko, to także duże pytanie.

Po wojnie (kiedy się skończy lub zostanie zawieszona) osoby, z którymi rozmawiałem, uważają, że finansowanie odbudowy Ukrainy nie będzie tak duże, jak by sobie tego życzyli Ukraińcy. Tak, przeznaczono dużo pieniędzy, ale to – jak twierdzą niektórzy tutaj – nie uchroni ukraińskiego społeczeństwa przed konfliktami.

Wszystko to jest dość pesymistyczną opinią tych, z którymi rozmawiałem. W pewnym stopniu je rozumiem, choć nie twierdzę, że się z nimi zgadzam. Uważają jednak, że właśnie taka trudna rzeczywistość czeka przez jakiś czas powojenną Ukrainę.

Zachód być może rozważa perspektywę jakiegoś porozumienia z Federacją Rosyjską i oczywiście będzie bardziej naciskał na władze ukraińskie, aby w jakiś sposób negocjowały. Naturalnie Ukraina nie zostanie w tym procesie pozostawiona sama. W określonej roli będą w nim uczestniczyć dyplomaci z różnych krajów. Jak widzimy, nie są one już zależne od Turcji, inne kraje również odgrywają tu drugorzędną rolę. Dlatego najprawdopodobniej kluczowym graczem nadal będą Stany Zjednoczone. Stany Zjednoczone w końcu będą nalegać, aby strony doszły do ​​jakiegoś porozumienia.

Tak, w Rosji przedstawią to wszystko później jako całkowite zwycięstwo nad Ukrainą i Zachodem. Ale powiem najważniejsze – sama Rosja pozostaje całkowitym wyrzutkiem na świecie od pokoleń. Osobiście nawet nie wierzę, że Federacja Rosyjska nawiąże jakiekolwiek interakcje z innymi cywilizowanymi krajami. Kraje świata są zbyt egoistyczne i kwestie gospodarcze odgrywają dla nich kluczową rolę. Te same Indie czy Chiny wydają się być w jakiś sposób lojalne wobec Rosji, chcą mieć związek, ale dla nich ta relacja to nadal: „sprzedać coś drogiego i kupić coś taniego”. Nie ma tu żadnej głębokiej ideologii.

Największą trudnością Federacji Rosyjskiej jest to, że nie jest ona Związkiem Radzieckim. We współczesnej Rosji ideologia jest martwa. Tak, napędzana jest propagandą, istnieje pewien rodzaj „patriotyzmu” wśród tych, którzy naprawdę wierzą w Putina i jego władzę. Są tacy, którzy po prostu kierują się bezwładnością i tym podobnymi. Ale to wszystko nie jest wystarczająco głębokie. Ludzie nadal zajmują się głównie życiem codziennym, to ono dominuje w nich. Dzisiejsze życie Rosjan to strach, że nikt im nic złego nie zrobi, a po prostu pozwoli albo przeżyć w Federacji Rosyjskiej, albo wyjechać do Emiratów lub Tajlandii (jeśli nie ma pieniędzy, to do Gruzji lub gdzie indziej).

To właśnie widzimy dzisiaj na Zachodzie, niezbyt wesoła wizja tego, jak wszystko może wyglądać później. Tak, Zachód może nakłonić Zełenskiego do jakichś negocjacji. Myślę, że to się powoli zacznie. A po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które już niedługo, myślę, że będzie musiało zaistnieć jakieś porozumienie.

Teraz wojna na Ukrainie jest jednym z najważniejszych czynników w wyborach w Stany Zjednoczone. To jeden z najważniejszych obszarów związanych z dalszym międzynarodowym stanowiskiem Waszyngtonu, które ma fundamentalne znaczenie dla wyborów na każdym szczeblu, a zwłaszcza dla wyborów prezydenckich i zwłaszcza dzisiaj.

Yuri Vanetik, prawnik, strateg polityczny i członek zarządu międzynarodowej agencji praw człowieka WEST SUPPORT (USA)

nbnews.com.ua

Exit mobile version