Site icon GEO Polityka

Sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Co nie pozwoliło Ukrainie przebić się przez front i czego można się spodziewać po wojnie w 2024 roku

 Пошло не по плану. Что помешало Украине прорвать фронт и чего ждать от войны в 2024 году

Ukraina ma różne opcje planów wojennych na 2024 rok (cco.mil.in.ua) Autor: Ulyana Bezpalko

Ukraińska ofensywa na południu została faktycznie zawieszona. Rosjanie zwiększyli swoją aktywność w obwodzie donieckim i chcą zwrócić utracone latem terytoria. O skutkach wojny w 2023 r. i prognozach na 2024 r. – w materiale dziennikarki RBC-Ukraina Ulyany Bezpalko.

W przygotowaniu materiału wykorzystano materiały „Washington Post”, wypowiedzi dowódców i mówców wojskowych, a także rozmowy z przedstawicielami ukraińskich organów wojskowych i politycznych, pod warunkiem zachowania anonimowości.

Przeszacowanie – to słowo najtrafniej opisuje rok wojny. Duże nadzieje, jakie Ukraina i jej sojusznicy pokładali w kampanii letnio-jesiennej, nie spełniły się. Na głównym kierunku naszego ataku po trzech miesiącach linia frontu przesunęła się w stronę wsi Rabotino, choć zgodnie z planem miało to nastąpić już pierwszego dnia ofensywy. Dziś na tym obszarze, oddalonym o dziesięć kilometrów od naszych pierwotnych pozycji, nadal toczą się walki.

Obecnie w swoich wypowiedziach kierownictwo wojskowe i polityczne coraz mniej obiecuje szybki powrót okupowanych terytoriów. Społeczeństwo zaczyna rozumieć, że wojna może ciągnąć się latami.

Członkom NATO staje się coraz trudniej konkurować z Rosją w dostarczaniu broni i amunicji na front. Sympatyków Moskwy na arenie politycznej Unii Europejskiej jest więcej. Próbując znaleźć wspólną płaszczyznę, europejscy przywódcy borykają się z trudnościami w przyznaniu pomocy Ukrainie. Tymczasem zbliżanie się wyścigu prezydenckiego w USA wbiło klin w ponadpartyjną jedność w Kongresie. Wsparcie finansowe dla Ukrainy stało się zakładnikiem negocjacji politycznych między Białym Domem a Republikanami.

Natomiast niedemokratyczne reżimy terrorystyczne i dyktatury pokazują, że są w stanie sprawować większą kontrolę nad sytuacją. Tłumy żołnierzy wroga – niektórzy pod przymusem, inni dla pieniędzy – w dalszym ciągu przybywają na front jak przenośnik taśmowy. Mimo nieznanego nikomu w Omsku i Kursku rozdysponowania tysięcy Rosjan dla jednej ukraińskiej wsi, nikt w Federacji Rosyjskiej nie chce protestować przeciwko wojnie. I jest mało prawdopodobne, aby tak się stało, mimo że Putin jest zdeterminowany pójść dalej i wysłać jeszcze więcej ludzi na śmierć.

Kontrofensywa: ponowna ocena

Szybki sukces Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodach charkowskim i chersońskim utwierdził nas w przekonaniu o niekompetencji armii rosyjskiej i możliwości powtórzenia tych samych przełomów w innych obszarach. Jak wynika z publikacji, możliwość ofensywy na południu była omawiana w urzędach państwowych już w 2022 roku. Część polityków i wojskowych uważała, że jesienią ubiegłego roku konieczne było przedostanie się do Melitopola.

Z drugiej strony istniały obawy, że armia ukraińska nie będzie miała na to wystarczających sił i środków, w związku z czym taka operacja nieuchronnie zakończy się licznymi stratami i upadkiem. Dla wielu stało się to przekonującym argumentem, aby poczekać z ofensywą na południu, a w międzyczasie ograniczyć się do działań w obwodach charkowskim i chersońskim. Teraz niektórzy rozmówcy w kręgach wojskowych wątpią w słuszność tej decyzji.

Podczas gdy wojska ukraińskie przygotowywały się do ofensywy, Rosjanie przygotowywali zakrojoną na szeroką skalę operację obronną (fot. GettyImages)

Wróg w pełni wykorzystał zyskany czas. Podczas gdy kraje NATO próbowały znaleźć wystarczającą ilość broni i szkolić ukraińskie brygady, Rosjanie budowali warstwową obronę i kładli pola minowe.

Od stycznia Kreml skupia się na okupacji Bachmuta, gdzie – zdaniem Joe Bidena – w ciągu pięciu miesięcy walk Rosjanie stracili ponad 100 tys. żołnierzy. W efekcie PMC Wagnera praktycznie przestało istnieć jako potężna jednostka bojowa. Ukraińscy politycy i mówcy wojskowi wyjaśnili, że zatrzymanie Bachmuta jest ważne, aby unieruchomić siły okupacyjne, zanim jednostki ukraińskie rozpoczną ofensywę. W maju wróg ogłosił całkowite zdobycie tego miasta. Kwestią otwartą zatem pozostaje, czy kilkumiesięczne walki o Bachmuta zwiększyły nasze szanse na ofensywę, czy wręcz przeciwnie, uszczupliły nasze zasoby, jak uważano w Stanach Zjednoczonych.

Mniej więcej w połowie tej wiosny poinformowane źródła RBC-Ukraina w kręgach wojskowych argumentowały, że nasza ofensywa rozpocznie się w maju na południu i wschodzie i prawdopodobnie odniesie jedynie częściowy sukces. Jednak nawet tak umiarkowane prognozy okazały się znacznie bardziej optymistyczne niż rzeczywistość.

Operacja ukraińska rozpoczęła się nie w maju, ale w czerwcu, chociaż nasze brygady przybyły kilka tygodni wcześniej. Operacja od pierwszych dni nie przebiegała zgodnie z planem. Całe terytorium, przez które miały przechodzić jednostki ukraińskie z pojazdami opancerzonymi, było pokryte polami minowymi. Ich gęstość przekraczała wszystkie radzieckie podręczniki – do pięciu minut na metr kwadratowy. Wiele z nich było zakopanych tak głęboko w ziemi, że rozpoznanie lotnicze nie mogło ich wykryć. Dostępne środki do usuwania min okazały się niewystarczające.

Okupanci zajęli pozycje na wzgórzach i zaczęli osłaniać nasze brygady, zebrali się w kolumny przy ogniu broni przeciwpancernej, artylerii, samolotów i dronów, zebrali się w kolumny, aby ruszyć naprzód przez otwarte stepy Zaporoża. Jako pierwszy zaatakowany został sprzęt do usuwania min poruszający się na czele kolumny. Pojazdy opancerzone, próbując wydostać się spod ostrzału, groziły eksplozją na minach otaczających oczyszczone przejście. Często konieczne było usuwanie min z obszarów działań ręcznie i w nocy. Jednak często zdarzało się, że Rosjanie ponownie zdalnie rozrzucali nowe figurki na oczyszczonych obszarach. Według obserwatorów OSINT, w pierwszych dniach ofensywy ukraińskie brygady straciły aż 20 pojazdów Bradley i około sześciu czołgów Leopard.

Niektórzy zachodni urzędnicy i personel wojskowy uważają, że to właśnie te tygodnie oczekiwania w drugiej połowie wiosny dały najeźdźcom czas na przygotowanie się, dlatego ofensywę należało rozpocząć już w kwietniu. Choć w naszych kręgach rządowych twierdzi się, że Rosjanie rozpoczęli przygotowania do obrony w listopadzie i według stanu na koniec kwietnia ukraińskie brygady nadal nie posiadały całej niezbędnej broni.

Ponadto nie wszyscy w Waszyngtonie, o czym już pisał „Washington Post”, zgodzili się z wyborem ofensywy w trzech kierunkach – Melitopol, Berdiańsk i Bachmut. Doprowadziło to jedynie do rozproszenia sił.

“Nie mając przewagi ilościowej ani w personelu, broni, ani w sprzęcie, nasz atak pięścią w jednym kierunku mógłby doprowadzić do jeszcze większych strat. A zakończyć się jeszcze mniejszymi zdobyczami terytorialnymi niż mamy obecnie. Dlatego nie da się powiedzieć na pewno Jestem pewien, że decyzja o pójściu w trzech kierunkach jednocześnie była błędna” – zastanawia się w rozmowie z publikacją jeden z wpływowych ukraińskich wojskowych.

Kolejną kwestią, na którą zwraca uwagę „Washington Post”, jest to, że Stany Zjednoczone nie podzielały decyzji Ukrainy o pozostawieniu bardziej doświadczonych brygad do obrony Wschodu. Natomiast nowo utworzone wysyłane są na szkolenie, a następnie do ofensywy na Południu. Ostatecznie miało to swoją logikę – wyjaśniają źródła publikacji. Gdyby do obrony Wschodu pozostawiono słabo wyszkolone jednostki podczas szkolenia doświadczonych brygad zimą i wiosną, Rosjanie mogliby zbliżyć się do Kramatorska jeszcze przed rozpoczęciem naszej ofensywy.

Stany Zjednoczone wątpiły w decyzję Ukrainy o zatrzymaniu Bachmuta (fot. GettyImages)

Gdzieś w środku lata dowództwo zdecydowało skoncentrować ofensywę wyłącznie w kierunku Melitopola, zmieniając taktykę. Zamiast połączonej bitwy zbrojeniowej wybrano ofensywę z udziałem małych grup piechoty, która krok po kroku odbiła pozycje wroga. Zachodni urzędnicy i analitycy uważają, że ukraińskiemu wojsku nie udało się w pełni opanować podejścia do broni połączonej i skoordynowanej walki na poziomie brygady. Z drugiej strony trudno jest prowadzić pełnoprawną połączoną walkę zbrojną bez skutecznej osłony powietrznej i broni zdolnej strzelać na odległość większą niż 80 kilometrów.

Zmiana taktyki zapewniła ruch do przodu, ale nadal nie pomogła w osiągnięciu celów. Nasze jednostki dotarły do rejonów Rabotino, Nowopropowka i Wierbowoj na głównej linii obrony rosyjskiej. Okupanci sprowadzili tam rezerwy i regularnie próbują nas kontratakować.

Przeszacowanie własnych sił i niedoszacowanie wroga to kluczowe czynniki, które zadecydowały o wyniku kampanii ukraińskiej na froncie. Przecież historia nie zna trybu łączącego. Dlatego to doświadczenie, za które zapłacono wysoką cenę, warto wykorzystać do analizy własnych błędów i bardziej realistycznej oceny wroga.

Co dalej

Jesienią wróg rozpoczął ofensywę, która również nie zbliżyła się jeszcze do swoich celów strategicznych. Wróg nie był w stanie wyrównać linii frontu wzdłuż rzeki Oskol ani dotrzeć do Limana ani Kupiańska. W tym samym czasie najeźdźcy stali się bardziej aktywni na flankach Bachmuta, próbując powstrzymać nasze działania ofensywne i zdobyć Chasov Jar. Od października Kreml najwyraźniej skupił się na przejęciu Awdijiwki.

Początkowy plan Moskwy był podobny do operacji w Bachmucie. Nieprzyjaciel chciał otoczyć miasto od północy i południa, odcinając główną drogę zaopatrzeniową. Teraz okupanci próbują przedostać się do samego miasta z okolic, poprzez strefę przemysłową. Tylko w pierwszym miesiącu tej operacji, zdaniem szefa Awdejewki MVA Witalija Barabasza, zlikwidowano do 4 tys. żołnierzy rosyjskich i zniszczono około 400 sztuk sprzętu.

Pomimo kolosalnych strat wojska wroga nadal zachowują zdolność do natarcia i ataku w kilku kierunkach jednocześnie. I nie chodzi tylko o to, że Rosjan jest po prostu więcej, ale też o to, że w ich armii obowiązuje bardzo surowy system kar, jak podczas II wojny światowej – bataliony karne, oddziały zaporowe i tajne izby tortur, do których wrzuca się ich za odmowę przystąpić do ataku. Ponadto wielu więźniów woli służyć w wojsku, niż przetrwać w nieludzkich warunkach rosyjskich więzień.

Źródła wywiadowcze publikacji podają, że rosyjskie dowództwo chce zająć jak najwięcej terytoriów obwodu donieckiego przed marcowymi wyborami prezydenckimi Putina, aby móc raportować swojemu elektoratowi wszelkie osiągnięcia. Teraz Rosjanie prawie zajęli zniszczoną Maryinkę, walczą o Awdejewkę i być może będą bardziej aktywni w kierunku Ugledaru.

Niemiecka gazeta Bild, powołując się na źródła własnego wywiadu, napisała niedawno, że Kreml chce do końca 2024 roku zdobyć cały obwód doniecki i ługański, a także dotrzeć do rzeki Oskol w obwodzie charkowskim. Ponadto w latach 2025 i 2026 Moskwa zamierza zająć znaczną część obwodów zaporoskiego, dniepropietrowskiego i charkowskiego, w tym miasto Charków.

Źródła w służbach wywiadowczych i kręgach wojskowych twierdzą, że rzeczywiście jest to jeden ze scenariuszy leżących na stole Putina. I cel ten koresponduje z obecnymi działaniami sił okupacyjnych na froncie. Jeden z rozmówców publikacji wyjaśnił, że armia rosyjska początkowo miała takie zadania do końca 2023 roku, ale ze względu na warunki na froncie plany są korygowane i przesuwane terminy. I pomimo jakichkolwiek publicznych oświadczeń Kremla, nie jest on w nastroju do żadnych negocjacji ani pokoju.

W 2024 roku Ukraina może przeprowadzić nową operację ofensywną (fot. GettyImages)

Jeśli chodzi o plany Ukrainy na 2024 rok, w urzędach dyskutują się obecnie o dwóch opcjach. Lub przeprowadzić operację czysto obronną, ograniczając się do uderzeń na terytorium wroga, zwiększyć własną produkcję i zgromadzić siły do ofensywy w 2025 roku, którą w szczególności wspierają Stany Zjednoczone. Albo przygotować nową operację ofensywną na rok 2024, być może ponownie na południu.

Nie wiadomo jeszcze, która strategia ostatecznie zwycięży. Jednak niezależnie od wyboru, nadal wymaga to nowych asymetrycznych decyzji, podejść i oczywiście utrzymania zachodniego wsparcia. Inaczej w najlepszym wypadku będziemy w stanie przegryźć tylko dziesięć kilometrów rocznie.

Obecnie horyzont prognostyczny kończy się w listopadzie 2024 r., kiedy w USA odbędą się wybory prezydenckie. Czego można się spodziewać, jeśli Biden wygra, jest w przybliżeniu jasne. Jednak przybycie Trumpa do Białego Domu przypomina raczej ruletkę. O jego pozycji w dużej mierze będzie decydowała sytuacja militarna wiosną, latem i jesienią. Jeśli front zamarznie lub będziemy nadal tracić terytorium, może to skłonić Trumpa do opowiadania się za zakończeniem wojny – nie na warunkach ukraińskich.

www.rbc.ua

Exit mobile version