Znów usłyszymy o niebywałych sukcesach Partnerstwa Wschodniego. Nikt nie wspomni o tym, że duże europejskie stolice nie są już zainteresowane tym projektem. Berlin wsparł polsko-szwedzką ideę, bo musiał zniwelować projekt francuski - Unii na rzecz Regionu Morza Śródziemnego. Dziś Angela Merkel woli w myśl dawnej zasady „Russia first” dogadywać się z Moskwą ponad głowami „Nowej Europy Wschodniej” niż wspierać Sztokholm i Warszawę.
Znów będą nam mówić o wielkim sukcesie Ukrainy, z którą zakończono negocjacje w sprawie układu stowarzyszeniowego. Nikt nie wspomni o tym, że Rosja przygotowała konkurencyjną ofertę Unii Celnej stworzonej z Białorusią i Kazachstanem, że chce wprowadzić cła zaporowe na ukraińskie produkty. A głównym partnerem handlowym Kijowa jest Rosja nie Unia Europejska…
Nikt nie wspomni Polakom o tym, że zakończenie negocjacji przez Ukrainę nie oznacza ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej, że wprowadzanie unijnego prawa i norm wiąże się z rosyjskim sabotażem tych poczynań, wielkimi nakładami finansowymi, niepopularnymi politycznie posunięciami, że nie gwarantuje członkostwa w Unii Europejskiej. Nikt nie wspomni w Polsce o tym, że wciągnięcie Ukrainy w orbitę umowy stowarzyszeniowej w UE wypracowała prezydencja niemiecka (pakiet EPS+), Polska rozciągnęła jedynie rozwiązania Berlina na pozostałe republiki radzieckie. Nasz strategiczny projekt przypisywany jest na europejskich salonach Angeli Merkel…
Partnerstwo Wschodnie to wielki polski sukces! Też wierzyłem w ten slogan, ale czas płynął a ilość owoców była skąpa - jajko okazywało się wydmuszką. Zamiast przyciągać ostatnią dyktaturę Europy do Brukseli postawiono na sprawdzone metody sankcji i obstrukcji, pozostawiono kryzysową Białoruś na rosyjski żer. Kryzys strefy Shengen nie wróży dobrze ruchowi bezwizowemu - filarowi Partnerstwa Wschodniego. Dziś łatwiej przepchnąć w Brukseli mały ruch graniczny z Kaliningradem.
I tak można by jeszcze wiele, że Unia karci dyktaturę Łukaszenki a głaszcze po głowie azerskiego prezydenta Alijewa - bo ma surowce, bo Nabucco... Bo Wspólnota chce wciągnąć Gruzję w swoją orbitę, ale nie potrafi wyegzekwować od Kremla umowy Sarkozy’ego, kończącej wojnę gruzińsko-rosyjską, umowę którą sama firmowała.
I tak można by jeszcze wiele, ale po co? Zainteresowanie tematem mainstream podtrzyma jeszcze dziś, relacjonując szczyt Partnerstwa Wschodniego. Następny za dwa lata, a my przestaniemy myśleć o „głupotach”…
Fot. Logo Partnerstwa Wschodniego. Źródło: eastbook.eu
Materiał ukazał się rónież na portalu PolitykaWschodnia.pl
Tekst opublikowany w ramach dyskusji o Partnerstwie Wschodnim. Przeczytaj inne materiały w tym zakresie:
Katarzyna Zwierzyńska: Między Unią Europejską a Rosją – przyszłość wschodniego sąsiedztwa Polski
Piotr Wołejko: Krytyka Partnerstwa Wschodniego jest w modzie