We wrześniu 2010 r. po trwającym wiele miesięcy sporze i wielodekadowym konflikcie, będącym pochodną nieporozumień dotyczących politycznej przynależności Arktyki – Federacja oddała Norwegii tereny, na których – jak się dziś okazuje – spodziewane jest około 300 mln m3 węglowodorów – czyli blisko 1,9 mld baryłek ropy (przy czym szacunki mówią nawet o 565 mln m3). Chodzi o południowo-wschodnią część Morza Barentsa, uznawaną przez Oslo za część własnego szelfu kontynentalnego. Roszczenia do tego obszaru były jeszcze przez Związek Radziecki kategorycznie odrzucane w oparciu o rozgraniczenie przeprowadzone w latach 20. XX w. Norweskie roszczenia trafnie były też odbierane jako zagrożenie ze strony NATO. Tymczasem D. Miedwiediew, ustępując także rodzimym ekologom i uznając sporne terytorium gospodarczo nieprzydatnym dla Federacji. Dziś okazuje się, że jego spolegliwość wobec Zachodu oznacza wymierne straty finansowe dla Rosji.
Na razie Federacja stara się uniknąć takich błędów na przyszłość. Wicepremier Dmitrij Rogozin, we współpracy z ministerstwem ministerstwa rozwoju gospodarczego, zapowiedział utworzenie krajowego programu ochrony rezerw surowców mineralnych. Chodzi przede wszystkim o tzw. metale rzadkie, którymi dotąd władze Federacji (i ich partnerzy gospodarczy w handlu) gospodarowały dość niefrasobliwie, nie bacząc ani na ich ograniczone zasoby, ani strategiczne cele, do których są wykorzystywane.
Jak podała służba prasowa wicepremiera D. Rogozina – szacowane zasoby rud metali rzadkich w Rosji sięgają 5,2 mln ton, (co daje jednak dopiero drugie miejsce – po Chinach). Narodowa strategia wydobycia, wykorzystania i obrotu – ma więc stanowić odpowiedź na potrzeby Federacji na przestrzeni wiekowej, a nie paroletniej.
Dla każdego chyba kraju polityka energetyczna i surowcowa – jest kwestią strategiczną, a dla tak wielkiego producenta, a w dodatku mocarstwa (a więc potencjalnego imperium, które z samej definicji musi być autarkiczne), jak Rosja – są to zagadnienia fundamentalne dla przetrwania i roli geopolitycznej w świecie. Jak w wielu innych kwestiach – były to jednak problemy co najmniej lekceważone przez administrację Miedwiediewa, co dziś trafnie wyłapują jego krytycy.
Ekipa Władimira Putina działając w innych realiach i nie musząc już zabiegać o życzliwość każdego sąsiada i zachodniej opinii publicznej – może wrócić do linii budowania własnego zaplecza i osłony rosyjskich interesów. Zwłaszcza, że w ten sposób reprezentuje strategię całego projektu eurazjatyckiego.
(karo)
fot. pattersonoil.co.uk