Łukaszenko podniósł też, że problem suwerenności Abchazji i Osetii Południowej nie jest bynajmniej „problemem Rosji, bo ta ma już dość terytoriów”, ale jednocześnie zastrzegł, że tylko Gruzja w negocjacjach z zainteresowanymi podmiotami może kwestie te efektywnie rozwiązać. – Uklęknę, jeśli tego będzie trzeba, by Gruzja wróciła do WNP! – podkreśla białoruski przywódca.
Prezydent Białorusi zwrócił też uwagę, że nikt z osób zainteresowanych z terenu Rosji i Białorusi nie powinien przejmować się tzw. Magnitsky bill, czyli przepisem zakazującym wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych osób obciążanych (w rozumieniu Amerykanów) odpowiedzialnością za śmierć Siergieja Magnickiego – urzędnika, który zmarł w rosyjskim areszcie. – Czy ktoś z nas ma konta w USA czy Wielkiej Brytanii? No więc nie jest to dla nas duży problem – zakpił A. Łukaszenko.
Poczucie humoru zresztą przywódcy Białorusi nie opuszcza. Zaznaczył, że nie należał bynajmniej do osobistych przyjaciół obalonego prezydenta Kirgistanu Kurmanbeka Bakijewa („w przeciwieństwie do Władimira Putina i Nursułtana Nazarbajewa”), ale nie odniósł się do żądań władz w Biszkeku odnośnie ekstradycji eksgłowy państwa. W zamian... zaproponował przekazywanie emerytury byłego prezydenta białoruskiemu systemowi emerytalnemu „żeby uprościć rozliczenia”. Zaprzeczył też, jakoby to jego opór przed ekstradycją Bakijewa (i jego syna) spowodował znaczącą nieobecność na szczycie WNP w Taszkiencie obecnego prezydenta Kirgistanu, Ałmazeka Atambajewa. – Niektórzy twierdzą, że nie przyjechał, ponieważ ja uczestniczyłem w obradach. To nieprawda, wiele razy odbywaliśmy w ostatnim czasie spotkania dwustronne, a być może powodem nieobecności były relacje prezydenta Atambajewa z głowami państwa Szanghajskiej Organizacji Współpracy – odbił A. Łukaszenka.
Prezydent A. Łukaszenka po Nowym Roku będzie „tym dynamiczniejszym”, a chyba także „tym elastyczniejszym” WNP. Z drugiej strony to przywódca Białorusi (obok prezydenta N. Nazarbajewa) jest chyba tym, który dokładniej rozumie o co chodzi w eurazjatyckiej integracji, niż prezydent Rosji. I doskonale wie, że rok 2013 będzie tym, w którym będzie mógł to udowodnić na całym obszarze postradzieckim.
(karo)