Rząd ukraiński zapowiedział już wstępną akceptację dla umowy dostosowującej ukraińskie siły zbrojne do standardów NATO-wskich – tym także w zakresie procedur, logistyki, szkolenia, dowodzenia oraz sprzętu i uzbrojenia. Zdaniem komunistów i części ekonomistów z Ukrainy, to zagrożenie dla przyszłości blisko 2 tys. zakładów przemysłu obronnego, produkujących na potrzeby armii i dotąd silnie związanych raczej ze Wschodem, w tym powiązanych wspólnymi przedsięwzięciami z wojskowym kompleksem Federacji Rosyjskiej.
Oficjalne dążenie do akcesji stanowiło element polityki zagranicznej władz w Kijowie w okresie prezydentury Leonida Kuczmy. Pod rządami Wiktora Juszczenki ustalono nawet „mapę drogową” dla przystąpienia Ukrainy do sojuszu, jednak regionaliści i komuniści w ostatnich latach, przynajmniej częściowo, osłabili te tendencje. Ostatni prozachodni zwrot w polityce prezydenta Wiktora Janukowycza wydaje się jednak dotyczyć i kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego, co z kolei może zagrozić wewnętrznej stabilności państwa. Wg ostatnich sondaży – przystąpienie do NATO popiera zaledwie ok. 15% Ukraińców. Aż 60% jest zdecydowanie przeciw. Zadeklarowanymi zwolennikami wejścia do sojuszu są przede wszystkim przywódcy neonazistowskiej Swobody.
Z kolei rosyjski przemysł obronny kooperuje z ukraińskim m.in. w zakresie lotnictwa (silników śmigłowców), czy broni rakietowych. Oficjalnie NATO nie stawia wprawdzie warunku zerwania współpracy z Rosją, jednak dla przeciwników akcesji nie brzmi to wiarygodnie, zaś los zakładów zbrojeniowych, wzorem np. Polski, skutecznie zniechęca do poddania takim eksperymentom gospodarki ukraińskiej. Argumentem tym w wewnątrzkrajowej dyskusji skutecznie szermują komuniści, ostrzegając pracowników zbrojeniówki przed widmem bezrobocia, a wszystkich Ukraińców – przed utratą suwerenności na rzecz struktur euroatlantyckich.
(karo)